Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zmiana nastawienia zależy od kursu złotego

0
Podziel się:

Według Andrzeja Sławińskiego z Rady Polityki Pieniężnej, zmiana nastawienia w polityce pieniężnej będzie zależała w dużej mierze od kształtowania się kursu złotego. Sławiński obawia się dalszej aprecjacji złotego, która może spowolnić tempo wzrostu gospodarczego.

Członek RPP przypomniał, że Rada mówiła już wcześniej, iż relacja prawdopodobieństwa ukształtowania się inflacji w końcu 2006 roku powyżej lub poniżej celu zmieniała się pod wpływem aprecjacji złotego.

"W dalszej perspektywie polityka pieniężna będzie zależała od presji popytowej w gospodarce. Szczególnie w sytuacji, w której słabłoby tempo wzrostu a złoty się umacniał, potrzebne byłoby dostosowanie polityki pieniężnej, by można było stabilizować średniookresowa inflację na poziomie celu" - powiedział PAP w środowym wywiadzie Sławiński.

Obecnie w polityce pieniężnej obowiązuje nastawienie restrykcyjne, co oznacza większe prawdopodobieństwo podwyżek niż obniżek stóp procentowych.

Zdaniem ekonomistów, a także części członków RPP, bank centralny dokona zmiany nastawienia na neutralne ze względu na lepsze perspektywy inflacyjne i szybsze niż to zakładano wcześniej sprowadzenie inflacji do celu, czyli 2,5 proc. z 4,4 proc. w grudniu 2004 roku.

OBAWY O DALSZĄ APRECJACJĘ ZŁOTEGO

Sławiński podkreślił, że w roku 2004 złoty umocnił się najbardziej ze wszystkich walut, a wśród przyczyn aprecjacji złotego wymienił m.in. spadek wartości dolara do euro i różnicę wysokości stóp procentowych w Polsce i za granicą.

"Kurs złotego jest wysoki i należy obawiać się jego dalszej aprecjacji, między innymi dlatego, że dolar będzie prawdopodobnie nadal słabł w stosunku do euro" - powiedział Sławiński.

Jego zdaniem, dalsze umocnienie złotego, choć przyspieszające obniżanie inflacji, mogłoby negatywnie odbić się na wzroście gospodarczym.

"Gdyby w 2005 roku nadal trwał proces silnej aprecjacji złotego, mogłoby to spowolnić tempo wzrostu gospodarki; podobnie jak stało się to w latach 2000-2001" - powiedział członek RPP.

Według Sławińskiego, ryzyko polityczne - związane z wyborami parlamentarnymi - nie powinno mieć dużego wpływu na rynek walutowy, jeśli rynki nie będą obawiały się o sytuację w budżecie.

"Jeśli rynki będą przekonane, że z budżetem nie stanie się nic złego, to nie sądzę, by „ryzyko polityczne" miało duży wpływ na kształtowanie się kursu złotego" – powiedział członek RPP.

"Dla perspektyw wejścia Polski do strefy euro duże znaczenie będzie miał budżet na 2006 r, który będzie przygotowywany przez następny rząd" - dodał.

Zdaniem Sławińskiego, Polska musi się starać, aby nie wejść do ERM 2 z przeszacowanym kursem złotego.

"Doświadczenia kilku krajów, m.in. Portugalii, mówią, że wejście do strefy euro z kursem przeszacowanym może być przyczyną spowolnienia wzrostu gospodarczego i problemów z budżetem" - powiedział członek RPP.

Sławiński dodał, że wciąż nie wiadomo, jak duży będzie w 2005 roku wzrost inwestycji.

"Nie wiemy jeszcze, czy tempo wzrostu inwestycji w 2005 r. osiągnie poziom przynajmniej 12%, co zapewniłoby prognozowane tempo wzrostu PKB" - powiedział.

Według GUS, przez pierwsze III kwartały 2004 roku inwestycje wzrosły o 4,3 proc., ale w kategorii przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 49 pracowników było to 9 proc.

EFEKTY DRUGIEJ RUNDY NIEGROŹNE

Według członka RPP, trwający od kilku miesięcy realny spadek wynagrodzeń minimalizuje zagrożenia związane z ewentualnym wystąpieniem „efektów drugiej rundy", które wcześniej Rada brała poważnie pod uwagę.

"Jeśli od dłuższego już czasu mamy do czynienia z realnym spadkiem płac, to występuje minimalne prawdopodobieństwo (jeśli w ogóle występuje), że oczekiwania inflacyjne wywołają tak duży wzrost płac, iż tempo ich wzrostu przekroczyłoby tempo wzrostu cen. A przecież dopiero taka sytuacja stworzyłaby rzeczywiste zagrożenie dla inflacji" - powiedział Sławiński.

GUS podał w poniedziałek, że przeciętne wynagrodzenie brutto w grudniu 2004 roku wprawdzie wzrosło o 9,7 proc. wobec listopada 2004 roku, ale wobec grudnia 2003 roku był to wzrost jedynie o 3,2 proc. przy wzroście inflacji na poziomie 4,4 proc.

"Mam nadzieję, że nie będzie dalszego realnego spadku wynagrodzeń, ponieważ mogłoby to oznaczać, że gospodarka zwalnia. Gdyby jednak tak było, miałoby to oczywisty wpływ na przyszłą inflację" - powiedział członek RPP.

Według Sławińskiego, inflacja w I kwartale 2005 roku nie powinna być wyższa od 5 proc. mimo niskiej bazy z 2004 roku.

"Czy w ogóle w I kwartale nastąpi wzrost inflacji, tego nie wiemy, ponieważ w koszyku inflacyjnym jest prawie 30 proc. towarów żywnościowych, a na początku 2005 roku - w przeciwieństwie do lat poprzednich - na rynku zbóż mamy przewagę podaży nad popytem. Dodajmy, że nie tylko Polska, ale także inne kraje europejskie miały w zeszłym roku rekordowe plony zbóż, co wpłynie na ceny produktów zbożowych i tempo wzrostu cen dóbr żywnościowych" - powiedział członek RPP.

"Od kilku tygodni spadają też ceny skupu na rynku mięsa" - dodał.

GUS podał w poniedziałek, że inflacja w grudniu obniżyła się do 4,4 proc. z 4,5 proc. w listopadzie. Ekonomiści prognozowali, że inflacja w grudniu znajdzie się w przedziale 4,4-4,6 proc.

Sławiński przypomniał, że banki centralne są w stanie wpływać tylko na czynniki popytowe.

"A tu większych zagrożeń dla inflacji nie widać, co może mieć wpływ na lutową projekcję inflacji" - dodał Sławiński.

Nowa projekcja inflacji NBP zostanie zaprezentowana po lutowym spotkaniu RPP, a rynek sądzi, że będzie ona zakładała łagodniejszy przebieg inflacji i pokaże, iż relacja prawdopodobieństwa wzrostu albo spadku inflacji w końcu 2006 roku powyżej lub poniżej celu 2,5 proc. okaże się korzystniejsza niż w projekcji listopadowej.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)