Według optymistycznych prognoz w najbliższych latach cena energii elektrycznej wzrośnie o 20 –30 procent. Pesymistyczne szacunki mówią, że wzrost będzie dużo większy.
Wzrost cen jest nieunikniony z trzech powodów. Po pierwsze polskie elektrownie wymagają modernizacji, na którą co roku będzie potrzeba 1 mld zł. W tym celu producenci będą musieli zaciągnąć kredyty. Aby je spłacić podniosą ceny prądu.
Na wzrost cen energii elektrycznej wpływ będą miały także restrykcyjne wymogi Unii Europejskiej w zakresie ochrony środowiska, których obecnie polskie elektrownie nie spełniają. Więcej niż możemy wypuszczamy do atmosfery dwutlenku węgla, za co będziemy już niedługo słono płacić. Dodatkowo za dwa lata wejdą ograniczenia w emisji dwutlenku siarki - teraz o 35 procent przekraczamy przyszłe normy. Dostosowanie się do unijnych zaleceń będzie wymagać inwestycji, idących w setki milionów euro. Podobnie jak w pierwszym przypadku trzeba będzie zaciągnąć kredyty, za których obsługę zapłaci w ostateczności odbiorca końcowy.
Na wzrost cen przełoży się także fakt, że od 2010 roku 7,5 procent energii elektrycznej ma być pozyskiwane ze źródeł odnawialnych, do czego zobowiązała nas Unia. Obecnie ten poziom wynosi niewiele ponad 3 procent. A w związku z tym, że zielona energia jest ponad dwukrotnie droższa niż produkowana z węgla kamiennego, to siłą rzeczy wzrośnie jej cena dla końcowych użytkowników.
