Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|

Nie tylko BFG może pomóc. W razie czego do akcji wkroczy NBP

115
Podziel się:

Depozyty klientów indywidualnych w Getinie i Idea Banku to ponad 55 mld zł. Bankowy Fundusz Gwarancyjny w razie czego dysponuje kwotą... 18 mld zł. Choć eksperci uspokajają, że do tego nie dojdzie, to w przypadku ewentualnej upadłości banków do akcji musiałby wkroczyć Narodowy Bank Polski.

Polacy w Getin Banku zdeponowali w sumie 37,4 mld zł. Z kolei w Idea Banku jest 17,1 mld zł.
Polacy w Getin Banku zdeponowali w sumie 37,4 mld zł. Z kolei w Idea Banku jest 17,1 mld zł. (Mariusz Grzelak/REPORTER)

Od kilku dni z różnych stron słyszymy zapewnienia, że klienci banków nie muszą się niczego obawiać, bo nawet gdyby coś złego stało się z Getinem lub Idea Bankiem, to jest przecież Bankowy Fundusz Gwarancyjny. I w ciągu 7 dni wypłaci pieniądze Polakom.

Tak mówił w niedzielę w TVP prezes NBP Adam Glapiński, tak mówią analitycy rynkowi, to samo powtarza prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego Zdzisław Sokal. I mają rację. Panika to bowiem najgorsze, co może się przydarzyć, a przepisy bardzo mocno chronią klientów.

Zobacz także: Prezydent Duda o nagraniu rozmowy szefa KNF z Leszkiem Czarneckim. "Jest kwestia autentyczności"

My postanowiliśmy jednak sprawdzić, czy BFG w razie czego jest gotowy do wypłat. I wychodzi nam, że w obecnej sytuacji instytucja jest w stanie udźwignąć zaledwie... jedną trzecią obciążenia. W kasie BFG jest 18 mld zł, o czym instytucja informowała latem tego roku. A może nawet mniej, bo wspomniana kwota dotyczyła końca 2017 roku, a więc jest to stan sprzed 10 miesięcy.

Według danych na koniec czerwca tego roku, w bankach Leszka Czarneckiego Polacy mają natomiast ulokowane 55 mld zł (37,4 w Getinie i ponad 17,1 w Idea Banku). To 3 razy tyle, co w kasie BFG.

_ Zobowiązania wobec klientów w raportach półrocznych Getin Noble Banku i Idea Banku _

Co to oznacza? Czy pieniądze dostałby tylko co trzeci klient banków Leszka Czarneckiego? A może dostaliby wszyscy, ale tylko w niewielkiej części?

- Zwykle upadły bank zostaje przejęty przez inny, który przejmuje wszystkie zobowiązania swojego poprzednika - zwraca uwagę prof. Marian Noga, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej.

W kasie pusto? Potrzebna pożyczka

Co jednak w przypadku, gdyby wszystkim klientom trzeba było nagle wypłacić pieniądze? Tu BFG zwyczajnie nie dałby rady. Zwłaszcza że w latach 2014-2017 dla klientów upadłych SKOK-ów i banków spółdzielczych wypłacono w sumie raptem 6,5 mld zł. Teraz trzeba by było wysupłać 10 razy tyle. A Fundusz takich pieniędzy nie ma.

- W takim przypadku do akcji wkraczają przepisy ustawy. A ta mówi, że konieczny jest kredyt – wskazuje prof. Noga. – Łodzią ratunkową jest w takim przypadku Narodowy Bank Polski i to on pożycza pieniądze BFG.

Pytamy więc, czy w takim razie może zaistnieć konieczność "dodruku" pieniędzy, czy bank takie pieniądze ma. – Nasz sektor bankowy "cierpi" na chroniczną nadpłynność – uważa były członek RPP.

– Co tydzień NBP ogłasza przetargi na bony pieniężne na kwoty średnio 90 mld zł. Pieniędzy w kasie więc nie brakuje. Jest jej kilka razy więcej niż potrzeba by było na depozyty dla klientów tych dwóch banków – uspokaja prof. Noga.

Nocne spotkanie w resorcie

Prof. Mariana Nogę zapytaliśmy też o to, czy nocne spotkanie Komitetu Stabilności Finansowej, a później komunikat, wydany o 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek, to coś nadzwyczajnego. I czy na rynek nie idzie sygnał, że jednak wcale nie jest tak spokojnie, jak mówią przedstawiciele ministerstwa, KNF czy NBP. Skoro tak ważne spotkanie odbywa się w późnych godzinach wieczornych. I to w weekend.

- Ja przeżyłem wybuch kryzysu gospodarczego z 2008 roku w Radzie Polityki Pieniężnej. Pamiętam, że w trybie pilnym musiałem jechać do Warszawy i też rozmawialiśmy w nocy. Na szczęście były kanapki i dużo kawy – wspomina ekonomista i dodaje, że tych dwóch sytuacji absolutnie nie można ze sobą porównywać. To zupełnie inny kaliber.

Prof. Noga przyznaje, że Komitet Stabilności Finansowej "zachował się bardzo poprawnie". – Co prawda jest to ciało przewidziane raczej do polityki makroostrożnościowej, ale i tak wysłanie takiego uspokajającego sygnału jest potrzebne – twierdzi ekspert.

– Podejrzewam, że zauważone zostały odpływy kapitału z obu tych banków, więc trzeba było zareagować – puentuje prof. Noga.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(115)
wacek
5 lata temu
pszepraszam, czy to znaczy że ten bank gzie polacy zdeponowali 55 miliardów, jest puściutki, a całą kase czarnecki przehulał z pieńkowską w majami?
sondor
5 lata temu
Plotka i to plotka o złym wydźwięku więcej narobi szkód jak to by było rzeczywistością. Bank nie jest tylko od gromadzenia pieniędzy, jest także od pożyczania tych pieniędzy. Kto tych zawiłości nie rozumie raczej niech zamilczy. To funkcjonariusze PISu są pokłosiem tej plotki, plotka spowoduje efekt domina /oby nie/. Już kiedyś się wypowiadałem: polityka i ekonomia nigdy nie mogą iść w parze!!!
j173
5 lata temu
Nie martwić się mogą tylko ci co nie mają pieniędzy w bankach, reszta niech ruszy głową a potem nogami nie tylko banki upadają a nawet Państwa ,przykładem z przeszłości może być Argentyna, Grecja i tu polityka nie ma nic wspólnego,reakcja tłumu ,do dziś obligacje 2 Rzeczpospolitej nie są wykupione przez Państwo choć ciągłość władzy jest zachowana to i zobowiązania winny być wykupione
p62
5 lata temu
Ludzie muszą na bieżąco śledzić sytuacje swoich banków, gdzie mają swoje pieniądze. Obecnych czasach nikomu nie można ufać.
wiola
5 lata temu
Celowe doprowadzenie do upadłości wszystkiego co prywatne.
...
Następna strona