Dwupokładowy statek pasażerski, wynajęty do transportu pomocy, uderzył w potężne drzewo. Po zderzeniu zaczął nabierać wody i zatonął. Na pokładzie znajdowała się żywność, woda pitna, tabletki do uzdatniania wody oraz sprzęty domowego użytku. Transport przeznaczony był dla ludzi, którzy ocaleli w mieście Bogalay i od dziewięciu dni czekają na pomoc.
Junta wojskowa odmawia zgody na prowadzenie akcji ratowniczych przez wyspecjalizowane służby zagraniczne, lecz wypadek pokazuje, iż sama nie jest w zapewnić należytej pomocy poszkodowanym.
Nyo Ohn Myint , członek władz Narodowej Rady Związku Birmańskiego, jest przekonany, że bez pomocy ekspertów z zagranicy próby pomocy ofiarom cyklonu nie przyniosą rezultatów. Rozmówca Polskiego Radia dodał, że rezim dotychczas wysłał jedynie cztery helikoptery. Nyo Ohn Myint uważa, że to za mło, by przerzucić na takim obszarze pomoc humanitarną.
Według ekspertów, pomocy na terenach zniszczonych przez cyklon potrzebuje blisko półtora miliona ludzi.