W Jerozolimie to nie jedyny przypadek cenzurowania reklam. Z autobusów zdjęto reklamy działaczki jednej z partii. Zniknęły też zdjęcia kobiety, która biegnie do rady miejskiej. Wszystko dlatego, że firmy reklamowa i transportowa obawiały się ultraortodoksyjnych żydów, którzy mogliby się poczuć obrażeni widząc zdjęcie kobiety i zniszczyć bilbordy lub uszkodzić autobusy.
Władze miasta przyznają, że istnieje komitet, który ocenia kontrowersyjne reklamy, ale nie według ściśle określanych zasad. Cenzorami są często same firmy reklamowe, które nie chcą pokazywać reklam wymierzonych w ultraortodoksyjnych żydów. Unikają też umieszczania zdjęć kobiet, nawet skromnie ubranych.
Tzipi Lipni zażądała ponownego umieszczenia jej zdjęcia na plakatach, ale na razie bezskutecznie. Inne osoby o swoje prawa walczą w sądzie.
