Związkowcom nie podobają się działania resortu edukacji, które - ich zdaniem - zamiast pomagać - szkodzą. Teresa Misiuk z "Solidarności", wylicza, że zbyt często zmieniane są podręczniki, a finansowanie funkcjonowania szkół w coraz większym stopniu przerzucane jest na rodziców. Poza tym wiele szkół nie jest przygotowanych na przyjęcie sześciolatków.
Oświatowa "Solidarność" sprzeciwia się też planowanej likwidacji szkół - w tym roku ma to być około 500. W odpowiedzi na zarzuty minister Katarzyna Hall broni się, że to samorządy odpowiadają za zamykanie starych lub otwieranie nowych szkół. "Tam, gdzie społeczeństwo się starzeje, a szkoły pustoszeją, trzeba zamykać szkoły - mówi minister - "Ważne, aby każde dziecko miało dostęp do nauki."
Samej petycji w sprawie swojego odwołania minister nie chce komentować. "Ocena mojej pracy zależy od premiera. Ja staram się pracować jak najlepiej" - mówi.
W najbliższym czasie oświatowa "Solidarność" zamierza złożyć petycję z podpisami w kancelarii premiera. Związkowcy będą też zabiegać o rozmowę z Donaldem Tuskiem.
IAR
