Dzisiaj w kopalni odbyła się wizja lokalna, która wykazała pewne nieprawidłowości - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego Edyta Tomaszewska. Poszkodowani górnicy uczestniczyli w przemieszczaniu kombajnu, a wszystko wskazuje na to, że w tej czynności udział brało więcej osób, niż przewidują górnicze procedury. Na miejscu wypadku przebywali też prawdopodobnie ludzie, którzy w ogóle nie powinni się tam znaleźć.
Komisja zbada również, czy obudowa, której użyto w chodniku spełniała normy związane z bezpieczeństwem pracy i normy technologiczne - dodała Tomaszewska. Według niej, nie każdy rodzaj obudowy spełnia warunki, by pracować w określonych miejscach pod ziemią. Zadaniem komisji będzie więc określenie, czy użyty sprzęt był odpowiedni do pracy na głębokości 720 metrów.
Utrata stabilności i podporności obudowy wyrobiska doprowadziła do zawału, w wyniku którego zginęło dwóch górników, a trzech zostało rannych.
Wizja w kopalni wykazała, że w chodniku, gdzie doszło do tragedii było dużo materiału podsadzkowego, czyli materiału, którym wypełnia się pustki po eksploatacji. Został on tam naniesiony przez wodę, która wyciekała z likwidowanych wyrobisk.
W chwili wypadku w pobliżu pracowali górnicy - ratownicy, którzy budowali tamę do zwalczania zagrożeń wodnych. Podłoga wyrobiska była natomiast czyszczona z materiału podsadzkowego. Komisja zbada czy mogło to także mieć wpływ na wypadek.
