Matka Dziekańskiego chce, żeby sprawa śmierci jej syna została nagłośniona i wyjaśniona. Ostatnie pożegnanie w Pieszycach było także manifestacją trwającej od października ubiegłego roku walki o wycofanie z użytku urządzeń do obezwładniania. W kościele pod wezwaniem świętego Antoniego została odprawiona msza w intencji zmarłego, wyświetlono slajdy i odczytano specjalny list.
Robert Dziekański poleciał do Kanady na zaproszenie matki i miał tam zostać na stałe. To był jego pierwszy i ostatni w życiu lot samolotem. 40-letni Polak zmarł po porażeniu tzw. taserem. Policja twierdziła, że był agresywny i rzucił się na funkcjonariuszy, ale film z monitoringu zaprzecza temu.
Okoliczności śmierci Dziekańskiego nadal nie są wyjaśnione. Nikomu nie postawiono zarzutów, a paralizatory mimo sprzeciwu opinii publicznej nadal są używane przez policję.