Jak oceniają łotewscy obserwatorzy, na razie najważniejszym wydarzeniem związanym ze spotkaniem szefów rządów jest brak dwóch ważnych postaci. Nie przyjechał rosyjski premier Wladimir Putin, który przysłał swojego zastępcę. Nie ma też Angeli Merkel, a w jej miejsce stawił się minister spraw zagranicznych. Jak zgodnie twierdzą eksperci, oznacza to bardzo poważne ograniczenie rangi ryskiego szczytu, jak i całej Rady.
Organizatorzy wskazują natomiast, że udział w szczycie biorą nie tylko premierzy Łotwy, Polski, Litwy, Estonii, Finlandii, Szwecji, Danii, Norwegii i Islandii, ale także przewodniczący Komisji Europejskiej - Jose Manuel Barroso.
Najważniejszy spodziewany temat rozmów szefów rządów to przede wszystkim energetyka. Chodzi między innymi o wzbudzający kontrowersje rosyjsko-niemiecki projekt tak zwanego Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku. Sprzeciwiają się mu Polska i państwa bałtyckie, a wątpliwości wyrażają także Szwecja czy Finlandia.
Sporo miejsca ma także zająć sprawa reformy samej Rady Państw Morza Bałtyckiego, która ma już kilkanaście lat, a funkcjonuje bez zmian od czasu kiedy Polska, Litwa, Łotwa i Estonia nie byly jeszcze czlonkami Unii Europejskiej.