Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, który przebywa w niedzielę z wizytą w Bagdadzie, odrzucił oskarżenia ze strony prezydenta USA George'a W. Busha, że władze w Teheranie finansują szyickie milicje w Iraku.
Przyjazd Ahmadineżada to pierwsza wizyta irańskiego prezydenta w Iraku od zakończenia krwawej wojny iracko-irańskiej z lat 80.
"Mówimy panu Bushowi, że oskarżanie innych bez dowodów zwiększy problemy w regionie i ich nie rozwiąże" - powiedział irański przywódca na konferencji prasowej z irackim premierem Nurim al- Malikim.
"Amerykanie muszą zrozumieć fakty tego regionu. Naród iracki nie lubi Amerykanów" - dodał prezydent Iranu.
Według dowództwa wojsk USA, Iran dostarcza broń radykałom szyickim, którzy są przeciwni procesowi pojednania narodowego w Iraku i walczą zarówno z siłami USA jak i atakują sunnitów. Z kolei w wywiadzie, który ukazał się w niedzielę w hiszpańskim dzienniku "El Pais", Ahmadineżad ocenił, że walki przeciwko amerykańskiemu "okupantowi" w Iraku to "normalne".
"Stany Zjednoczone dużo mówią, zwłaszcza w krajach, w których ponoszą klęskę. To normalne, że ludzie walczą z tymi, którzy okupują ich kraj. Stany Zjednoczone są okupantem i o tym wiedzą" - powiedział prezydent Iranu w wywiadzie udzielonym w piątek w Teheranie.
"Problemem Stanów Zjednoczonych jest to, że nie rozumieją kultury tego regionu. Myślą, że wszystkie problemy rozwiążą strzałami z dział" - dodał Ahmadineżad.
Pytany o militarną obecność Iranu w Iraku, powiedział: "Gdyby Iran chciał stawić czoło USA, sytuacja zmieniłaby się gwałtownie. Iran jest bardzo potężnym krajem. Myślimy, że Stany Zjednoczone poniosły klęskę w regionie i szukają usprawiedliwienia w oczach swojej opinii publicznej".
W odpowiedzi na pytanie o hipotetyczny atak prewencyjny USA lub Izraela na Iran w związku z jego programem atomowym Ahmadineżad zapewnił, że "nie ma na świecie takiego mocarstwa, które mogłoby myśleć o zaatakowaniu Iranu". Dodał, że jego kraj to ok. 70 mln zjednoczonych Irańczyków.
Mówiąc o swojej wizycie w Bagdadzie, prezydent Ahmadineżad zapewnił, że "Iran i Irak są dwoma zaprzyjaźnionymi krajami i sąsiadami". "Mamy dobre stosunki, które jeszcze bardziej nas konsolidują. Przesłaniem mojej wizyty jest szacunek dla Irakijczyków, (wyniku) ich wyborów, suwerenności narodowej i ich niezależności" - powiedział w wywiadzie dla "El Pais".
Po przybyciu do Iraku Ahmadineżad oświadczył, że jego wizyta stanowi "nową kartę" w stosunkach między dwoma krajami i służy "wzmocnieniu" więzów między nimi. (PAP)
klm/ ap/
2508 2694 arch.