Do sądu w Gorzowie Wlkp. (Lubuskie) trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu komendantowi MO w tym mieście. IPN zarzucił mu bezprawne zwolnienie funkcjonariusza, który na początku stanu wojennego odmówił udziału w zatrzymaniu.
IPN zarzucił b. komendantowi przekroczenie uprawnień i zbrodnię komunistyczną polegającą na bezprawnym zdegradowaniu i zwolnieniu ze służby w 1981 roku jednego z milicjantów - poinformował w środę PAP oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie.
Wg prokuratora IPN, pokrzywdzonym przez byłego komendanta Lecha K. jest były funkcjonariusz MO Tadeusz D. Milicjant w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku odmówił udziału w zatrzymaniu osoby, którą chciała internować SB.
Jak powiedział PAP prokurator Janusz Jagiełłowicz z delegatury IPN w Gorzowie - który postawił zarzuty Lechowi K. - zwolniony przez b. komendanta milicjant nie złamał prawa, gdyż rozkaz był bezprawny.
"Zgodnie z obowiązującym wówczas Kodeksem postępowania karnego wejście do prywatnego mieszkania i zatrzymanie osoby po godz. 22 było możliwe jedynie w wypadkach nie cierpiących zwłoki, co w tym przypadku nie miało miejsca, a dekret o stanie wojennym, który był podstawą internowania, zaczął obowiązywać 17 grudnia 1981 roku" - wyjaśnił PAP Jagiełłowicz.
Jak dodał, tym samym Lech K. wydając rozkaz nr 0444 miał bezprawnie zastosować represje w postaci dyskryminacji za przekonania polityczne wobec wspomnianego milicjanta.
84-letni K. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do trzech lat więzienia. W Szczecinie toczy się śledztwo, w którym Lechowi K. zarzuca się bezprawne internowanie działaczy podziemia w stanie wojennym. (PAP)
mmd/ wkr/ gma/
