Zorganizowaną w stolicy Białorusi regionalną, europejską konferencję Interpolu, która rozpoczęła się w środę, zbojkotowały wszystkie państwa Unii Europejskiej.
W dwudniowych obradach bierze udział tylko 12 z 46 krajów europejskich, należących do Interpolu: siedem państw poradzieckich, Bułgaria, Norwegia, Islandia, Serbia i Turcja.
W komunikacie Interpolu wyjaśniono, że po "ostatnich wydarzeniach na Białorusi" Unia Europejska zdecydowała się wywrzeć presję polityczną na ten kraj, "co przeszkodziło przedstawicielom policji" z UE uczestniczyć w konferencji.
Sekretarz generalny Interpolu Ronald Noble zapowiedział, że zostanie zorganizowane dodatkowe spotkanie, by umożliwić przedyskutowanie problemów, które miały być omówione w Mińsku, m.in. ochrony piłkarskich Mistrzostw Świata w Niemczech.
Noble podkreślił, że wiele delegacji nie pojawiło się w Mińsku z powodu decyzji politycznych swoich rządów. Jego zdaniem ingerencja taka oznacza naruszenie statutu Interpolu. Noble zaznaczył, że do tej pory Interpol zachowywał neutralność polityczną i ani jeden kraj czy grupa krajów nie próbowały mieszać się w plany organizowania jego konferencji.
Sekretarz generalny Interpolu ocenił, że politykom nie wolno mieszać się do pracy policji, której głównym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa w skali globalnej.
"Problemy o charakterze politycznym stale powstają między rządami różnych krajów. Jeśli Interpol dawałby się wciągać w te problemy, to utraciłby zdolność efektywnego funkcjonowania, zagroziłoby to jego zdolności realizowania swej misji" - oświadczył.
Białoruskie MSW uznało nieobecność krajów UE na konferencji za wyraz polityki podwójnych standardów.
"Zignorowanie konferencji jest na rękę nie prostym ludziom, ale przedstawicielom świata przestępczego krajów europejskich. To jaskrawy przykład, że polityka stoi ponad ochroną prawa" - powiedział agencji Interfax-Zapad białoruski minister spraw wewnętrznych Uładzimir Naumou.
Bożena Kuzawińska (PAP)
kar/ mc/
