Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Irak: Premier Maliki zaczyna przywracać spokój w Basrze

0
Podziel się:

Policja i żołnierze iraccy ustawili
w czwartek posterunki kontrolne i przeszukiwali samochody w
Basrze, drugim pod względem liczby mieszkańców mieście Iraku.

Policja i żołnierze iraccy ustawili w czwartek posterunki kontrolne i przeszukiwali samochody w Basrze, drugim pod względem liczby mieszkańców mieście Iraku.

Dzień wcześniej nowy premier Iraku Nuri al-Maliki wprowadził w Basrze na miesiąc stan wyjątkowy i ostrzegł, iż "żelazną pięścią" rozbije bandy zagrażające bezpieczeństwu w tym naftowym mieście, gdzie o władzę walczą między sobą ugrupowania szyickie.

Dalszy rozwój wydarzeń w Basrze, która leży 450 km na południowy wschód od Bagdadu, powinien pokazać, czy Maliki potrafi wesprzeć swe słowa czynami. Jego poprzednicy nie zdołali poskromić sunnickiej rebelii ani przemocy na tle wyznaniowym w tym mieście, zagrażającej eksportowi ropy naftowej, który jest niemal jedynym źródłem dochodów państwa.

W opinii niektórych mieszkańców Basry siły bezpieczeństwa, które Maliki rzucił do akcji, mają przeciwko sobie skomplikowaną siatkę band i bojówkarzy, złożoną ze zwolenników Saddama Husajna i rywalizujących między z sobą milicji szyickich.

W krwawym chaosie, jaki panuje w tym naftowym mieście, część grup walczy o wpływy polityczne, część morduje oficjeli nowych władz, a inni próbują wzbogacić się na przemycie ropy lub na udziale w jej legalnym eksporcie.

Wszystkie morderstwa są dziełem ludzi dawnego reżimu [Saddama] i bojówkarzy pewnych partii. Ich celem jest zniszczenie bezpieczeństwa, bo na tym korzystają" - powiedział kupiec Dżawad Hasan.

Świadkowie mówią, że posterunki kontrolne pojawiły się we wszystkich częściach Basry. W centrum miasta policjanci, a na przedmieściach żołnierze sprawdzają każdy samochód.

"Mamy rozkaz być w stanie pogotowia przez miesiąc. Będziemy ciągle patrolować miasto. Kazano nam zatrzymywać wszystkie samochody, które mają przyciemnione szyby. Będziemy konfiskować broń noszoną lub wożoną bez zezwolenia" - powiedział kapitan policji Ali Dżasem.

Dżasem poinformował, że tablice rejestracyjne wszystkich pojazdów policyjnych i wojskowych zostaną zarejestrowane w wykazie komputerowym. Może to oznaczać, że Maliki postanowił zareagować na skargi, iż bojówkarze wkładają mundury sił bezpieczeństwa i krążą po mieście w samochodach policji lub wojska, uprowadzając i zabijając ludzi.

Szyickie południe Iraku, inaczej niż sunnicki zachód, było długi czas względnie spokojne. Jednak w ciągu minionego roku bezpieczeństwo w Basrze bardzo się pogorszyło wskutek starć między rywalizującymi z sobą milicjami i partiami szyickimi oraz napadów bojówek szyickich na sunnitów. Nasiliły się także ataki na żołnierzy brytyjskich, pełniących misję stabilizacyjną w Basrze i sąsiednich prowincjach.

Maliki, który odwiedził Basrę w środę w towarzystwie sunnickiego wiceprezydenta Iraku Tarika al-Haszimiego, i zagroził użyciem siły, by zaprowadzić porządek, obiecał Irakijczykom, że jego rząd jedności narodowej zapewni krajowi stabilizację.

Maliki jest jednym z czołowych polityków Zjednoczonego Sojuszu Irackiego, bloku szyickich partii religijnych, które razem walczyły o mandaty w parlamencie, ale na co dzień rywalizują z sobą o wpływy na szyickim południu kraju.

W Basrze wśród współzawodników jest ruch radykalnego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra, główna partia szyicka Najwyższa Rada Rewolucji Islamskiej w Iraku (SCIRI) i partia Fadhila (Cnoty), której działacz, Muhammad al-Waeli, piastuje urząd gubernatorem prowincji Basra.

Jak pisze w korespondencji z Basry czwartkowy "New York Times", SCIRI nie cierpi Waelego i chciałby go usunąć, ale partia Fadhila ma większość miejsc w radzie prowincji i nie pozwala ruszyć gubernatora.

Bojówkarze Armii Mahdiego, czyli milicji Sadra, ścierają się na ulicach z Brygadami Badr, zbrojnym ramieniem SCIRI. Z kolei partia Fadhila, niezadowolona, że jej kandydat nie został ministrem ropy naftowej, zagroziła w zeszłym tygodniu, że poleci swoim sympatykom zatrudnionym w sektorze naftowym, by pracowali w zwolnionym tempie i zahamowali eksport ropy.

Tutejsi mieszkańcy mówią, że wojna o wpływy między tymi ugrupowaniami uczyniła z Basry jeszcze jedno pogrążone w przemocy irackie miasto.

"Są tu bandy rabusiów złożone z baasistów [członków zdelegalizowanej partii Baas byłego prezydenta Saddama Husajna]. Są milicje. Są nawet plemiona, które przyjeżdżają i okupują komisariaty policji" - powiedział 27-letni Salim Abdullah, absolwent wyższej uczelni. (PAP)

xp/ ro/ 2685 int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)