Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

J. Kaczyński świadkiem w procesie Miodowicz-Nałęcz

0
Podziel się:

Premier Jarosław Kaczyński stawił się we
wtorek w stołecznym sądzie, gdzie ma być świadkiem w procesie
wytoczonym Tomaszowi Nałęczowi przez Konstantego Miodowicza.
Powodem procesu są wypowiedzi Nałęcza o roli, jaką poseł PO miał
odegrać w sprawie Anny Jaruckiej.

*Premier Jarosław Kaczyński stawił się we wtorek w stołecznym sądzie, gdzie ma być świadkiem w procesie wytoczonym Tomaszowi Nałęczowi przez Konstantego Miodowicza. Powodem procesu są wypowiedzi Nałęcza o roli, jaką poseł PO miał odegrać w sprawie Anny Jaruckiej. *

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wezwał premiera na świadka na wniosek strony pozwanej, która chce, by J. Kaczyński powiedział, co wie o roli Miodowicza w sprawie Jaruckiej. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w 2005 r. J. Kaczyński mówił, że Miodowicz oraz Wojciech Brochwicz "utkali sprawę Anny Jaruckiej".

W sierpniu 2005 r. Jarucka - była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza jako szefa MSZ w 2002 r. - przekazała komisji śledczej ds. PKN Orlen kserokopię rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, jakie w 2002 r. miał jej wystawić Cimoszewicz. Prokuratura uznała, że dokument jest sfałszowany - co podkreślał sam Cimoszewicz. Jarucką czeka w styczniu 2007 r. proces m.in. za posługiwanie się fałszywym dokumentem.

Miodowicz przyznał, że to on prosił ją, by napisała oświadczenie dla komisji śledczej, bo "prywatnie zwierzyła się przypadkiem jego znajomemu" o sprawie (był nim Wojciech Brochwicz - PAP). We wrześniu 2005 r. Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na prezydenta.

W apogeum sprawy Nałęcz, rzecznik Cimoszewicza - kandydata na prezydenta, mówił: "Jak patrzymy na sprawę pani Jaruckiej, to jest dokładnie ten sam mechanizm, co przy lojalce, przy niby-lojalce, pana (Jarosława) Kaczyńskiego. Tak samo podrobiony podpis, ten sam mechanizm. Ja pytam publicznie, choć nie mam żadnych dowodów, ale pytam Donalda Tuska: proszę wyjaśnić rolę pułkownika Miodowicza we wszystkich tych sprawach".

Miodowicz (szef kontrwywiadu UOP w latach 90.) zaprzeczył swemu udziałowi w sfabrykowaniu rzekomej lojalki Kaczyńskiego ze stanu wojennego i udziałowi w spreparowaniu dokumentu o oświadczeniach majątkowych Cimoszewicza. Pozwał Nałęcza, żądając przeprosin. Poseł PO mówi, że miał obowiązek doprowadzić do zeznań Jaruckiej przed komisją - inaczej można by mu zarzucić ukrywanie świadka.

W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa sfałszowane - jego zdaniem - w 1992 lub 1993 r. w UOP dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Lider PiS jest przekonany, że przygotował ją zespół Lesiaka. Zaprzecza temu sądzony za inwigilację opozycji w latach 90. przez UOP płk Jan Lesiak. Trwa śledztwo w sprawie tego fałszerstwa. Sąd już w 1998 r skazał Marka Barańskiego z "Nie" na grzywnę za wydrukowanie "fałszywki". Sąd uznał, że Kaczyński nie podpisywał w 1981 r. żadnej "lojalki".(PAP)

sta/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)