Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Demonstracja w obronie Tybetu

0
Podziel się:

Kilkaset osób demonstrowało w niedzielę w
Krakowie w obronie Tybetu. Blisko godzinna manifestacja zakończyła
się biciem w bębny.

Kilkaset osób demonstrowało w niedzielę w Krakowie w obronie Tybetu. Blisko godzinna manifestacja zakończyła się biciem w bębny.

"Zróbmy hałas dla Tybetu", "Kraków dla Tybetu" - krzyczeli uczestnicy demonstracji. "Wolny Tybet, Wolne Chiny", "Stop represjom w Tybecie" - głosiły hasła na transparentach.

Uczestnicy demonstracji dostosowali się do próśb organizatorów i mieli na sobie elementy ubioru w kolorze pomarańczowym. Najczęściej były to pomarańczowe wstążki, szale lub podkoszulki, ale zdarzały się też pomarańczowe rajstopy, pomarańczowe kurtki przeciwdeszczowe lub pomarańczowe kamizelki odblaskowe.

"Wyrażamy poparcie dla zjednoczonego tybetańskiego ruchu narodowego, którego celem jest zakończenie brutalnej chińskiej dominacji nad Tybetem. W związku z użyciem sił wojskowych i policyjnych dla spacyfikowania protestu w Tybecie - tu w Krakowie wyrażamy solidarność z zabijanymi, więzionymi i torturowanymi Tybetańczykami" - nawoływała przez megafon Weronika Graboń z Fundacji Inna Przestrzeń.

"Domagamy się powołania międzynarodowej komisji obserwacyjnej w Tybecie. Nie zgadzamy się na to, by olimpijski ogień, symbol pokoju i szlachetnej rywalizacji, był niesiony przez ulice stolicy Tybetu Lhasy, które niedawno spłynęły krwią" - mówiła Weronika Graboń. Wtórowało jej bicie w bębny i oklaski zebranych.

O współczesnych zależnościach chińsko-tybetańskich mówił zebranym badacz kultury tybetańskiej Marek Kalmus. "Nie łudźmy się, że Chiny odpuszczą Tybet. Tu znajdują się poważne złoża surowców naturalnych, ważnych dla przemysłu chińskiego; trzeba też przyznać, że Chiny łożą ogromne środki na rozwój Tybetu. Dalajlama jest człowiekiem niesłychanie praktycznym i wie, że nie jest możliwe oderwanie Tybetu od Chin, dlatego domaga się autonomii Tybetu" - mówił Kalmus.

Według niego, protest polegający na niekupowaniu produktów chińskich nie ma istotnego znaczenia, ponieważ niczego nie zmieni. "Według mnie ważniejsze jest oddziaływanie na młode pokolenie w Chinach, także na wielkie koncerny, współpracujące z Chinami. Wtedy to nie jest ta zaciśnięta pięść, spychająca do narożnika, ale otwarta dłoń, na której wiele się zmieści" - mówił Kalmus.

Na demonstrację, odbywającą się na placu im. Jana Nowaka Jeziorańskiego przy Dworcu Głównym PKP, przyszło wielu mieszkańców Krakowa. "Jestem tutaj z solidarności, to oczywiste. Uważam, że takie demonstracje mają znaczenie. Sądzę - i mam nadzieję - że takie symboliczne gesty są ważne. Chciałbym, żeby tak było. Trzeba robić to, co jest się w stanie robić" - powiedział PAP obecny na demonstracji poeta Ryszard Krynicki.

10 marca w Lhasie, stolicy Tybetu, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom, mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie demonstracje, obejmujące także zamieszkane przez tybetańczyków regiony poza granicami Tybetu. Tybetańskie władze na uchodźstwie twierdzą, że w starciach zginęło co najmniej 140 ludzi. (PAP)

hp/ je/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)