Zarzut spowodowania wypadku drogowego, w którym zginęły cztery osoby, w tym sześciomiesięczny chłopiec, postawiła w piątek Prokuratura Rejonowa w Grójcu (Mazowieckie) 41-letniemu kierowcy tira, Robertowi P. Mężczyzna przyznał się do winy - poinformował PAP szef grójeckiej prokuratury, Robert Czerwiński.
Do wypadku doszło w czwartek w miejscowości Lasopole w gminie Chynów koło Grójca. Według ustaleń prokuratury, przyczyną zdarzenia była nieuwaga kierowcy. Omijając samochód służb drogowych doprowadził do czołowego zderzenia z oplem astrą, którym podróżowały trzy kobiety i niemowlę.
"Podejrzany przyznał, że w wyniku nieuważnej jazdy nie spostrzegł, lub zbyt późno zobaczył, samochód citroen berlingo, który stał na prawym poboczu. Był to samochód prawidłowo oznakowany, a wcześniej był znak, że są tam roboty drogowe. Zaczepił o tylne, lewe naroże citroena i odbił w lewo. Nie zauważył, że z naprzeciwka nadjeżdżał opel astra i doprowadził do czołowego zderzenia z nim" - powiedział Czerwiński.
Wszyscy pasażerowie opla zginęli: 28-letnia kierująca Aneta T., jej sześciomiesięczny synek Bartłomiej, jej 60-letnia matka Teresa T. oraz koleżanka - 51-letnia Halina W.
Kierowca tira z okolic Góry Kalwarii doznał urazu prawej ręki. Był trzeźwy i wypoczęty, zaledwie godzinę spędził w trasie. Jest zawodowym kierowcą z ponad 20-letnim stażem pracy.
Zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł, dozór policji, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu i zakaz wykonywania zawodu kierowcy. Zatrzymano mu także prawo jazdy. Grozi mu do 8 lat więzienia. (PAP)
ilo/ hes/
