Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Oskarżony o podpalenie mieszkania szefa w zemście za zwolnienie z pracy

0
Podziel się:

Krakowska prokuratura skierowała do sądu akt
oskarżenia 24-latka, który odpowie za podpalenie mieszkania
swojego szefa. Mężczyzna, który w ten sposób miał zemścić się za
wyrzucenie z pracy, naraził na niebezpieczeństwo 13 osób - podał w
poniedziałek szef Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Wschód,
Piotr Kosmaty.

Krakowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia 24-latka, który odpowie za podpalenie mieszkania swojego szefa. Mężczyzna, który w ten sposób miał zemścić się za wyrzucenie z pracy, naraził na niebezpieczeństwo 13 osób - podał w poniedziałek szef Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście Wschód, Piotr Kosmaty.

24-latek nie przyznaje się do winy, choć nie zaprzecza, że był na miejscu pożaru. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Oskarżony to student, który poprzedniego lata zatrudnił się w prywatnym przedsiębiorstwie budowlanym w Krakowie. Został jednak zwolniony za picie alkoholu podczas pracy.

Według prokuratury, mężczyzna aby wziąć odwet na pracodawcy w nocy z 8 na 9 września 2006 r. dostał się do kamienicy zamieszkiwanej przez przedsiębiorcę z rodziną. Posłużył się przy tym kluczami, które dorobił wcześniej, mając styczność z pracodawcą. 24-latek podpalił drzwi do mieszkania biznesmena. Potem obrzucił kamieniami okna podpalonego mieszkania.

Przedsiębiorcy udało się szybko wezwać straż pożarną, która ugasiła pożar. "Powołani przez prokuraturę biegli z Centrum Ekspertyz i Usług Kryminalistycznych w Warszawie jednoznacznie stwierdzili, że z uwagi na drewniane konstrukcje stropów pożar mógł bardzo szybko rozprzestrzenić się na sąsiednie kamienice. W zagrożonych mieszkaniach tej nocy przebywało 13 osób i wszystkie były narażone na skutki pożaru" - powiedział PAP prokurator Kosmaty.

Dlatego prokuratura oskarżyła 24-latka o wywołanie pożaru będącego zagrożeniem dla życia lub zdrowia wielu osób.

Oskarżony nie może zaprzeczyć, że był na miejscu zdarzenia, bo został zatrzymany przez policję, gdy obserwował pożar i akcję gaśniczą. Zrzuca jednak winę na rzekomego towarzysza, któremu miał tylko pomagać w podpaleniu. Tłumaczy się przy tym, że nie potrafi podać jego personaliów. Prokuratorzy nie mogą ostatecznie podważyć wersji oskarżonego, bo jeden ze świadków zeznał, że na miejscu podpalenia widział dwóch sprawców.(PAP)

czo/ wkr/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)