Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces o odszkodowanie dla b. prokurenta Stoczni Gdańskiej

0
Podziel się:

Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się
w czwartek proces o odszkodowanie w wysokości sześciu miesięcznych
pensji (ok. 70 tys. zł), którego domaga się od władz Stoczni
Gdańskiej (SG) były prokurent tej spółki Andrzej Żukowski za
zwolnienie go z pracy. Przeciwko jego żądaniom przed budynkiem
sądu demonstrowało kilkudziesięciu członków zakładowej
"Solidarności".

Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się w czwartek proces o odszkodowanie w wysokości sześciu miesięcznych pensji (ok. 70 tys. zł), którego domaga się od władz Stoczni Gdańskiej (SG) były prokurent tej spółki Andrzej Żukowski za zwolnienie go z pracy. Przeciwko jego żądaniom przed budynkiem sądu demonstrowało kilkudziesięciu członków zakładowej "Solidarności".

Zdaniem stoczniowców, Żukowski działał na szkodę zakładu i w dużym stopniu odpowiada za jego wielomilionowe straty finansowe w ostatnich latach. Związkowcy przynieśli ze sobą transparenty: "Kradnij - otrzymasz odszkodowanie", "Kpina z prawa". Żukowski wraz ze swoim pełnomocnikiem opuszczał salę rozpraw pod eskortą policji.

Żukowski został zwolniony z pracy w Stoczni Gdańskiej w marcu tego roku z powodu zmiany koncepcji zarządzania firmą wprowadzonej przez nowy zarząd spółki.

"Swoją działalnością doprowadził do gigantycznych, wręcz niewyobrażalnych, strat. Umowy i kontrakty podpisywane przez Żukowskiego zabezpieczały interesy wszystkich podmiotów poza stocznią. Sam natomiast zwalniał ludzi z pracy jak przedmioty" - powiedział przed sądem jako świadek lider "Solidarności" w SG Roman Gałęzewski, który od trzech miesięcy jest przewodniczącym rady nadzorczej spółki.

Drugi świadek występujący w czwartek przed gdańskim sądem, dyrektor techniczny SG Jurek Czarniecki zeznał, że słyszał wiele krytycznych uwag o pracy Żukowskiego. Podkreślił, że b. prokurent stoczni uchodził za osobę, która miała fundamentalny wpływ na decyzje dotyczące firmy.

"Prezes stoczni wielokrotnie cedował swoje obowiązki na Żukowskiego. Cała stocznia wiedziała, że to on stał za każdą decyzją prezesa. Do dziś nie mogę rozliczyć kontraktów na statki nadzorowanych przez Żukowskiego. Ja bym się wstydził takiego zarządzania" - dodał Czarniecki.

Zarówno Żukowski, jak i jego pełnomocnik, odmówili dziennikarzom jakichkolwiek komentarzy dotyczących sprawy.

Kolejna rozprawa odbędzie się 21 września. Świadkami mają być obecni członkowie zarządu Stoczni Gdańskiej. (PAP)

rop/ malk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)