Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura nie będzie badać czy uczelnia oszukała studentów

0
Podziel się:

Prokuratura nie musi badać czy Szkoła Wyższa
Warszawska (SWW) dopuściła się oszustwa wobec swoich studentów,
których w 2003 r. przyjęła na studia na Wydziale Politologii -
zdecydował w piątek sąd.

Prokuratura nie musi badać czy Szkoła Wyższa Warszawska (SWW) dopuściła się oszustwa wobec swoich studentów, których w 2003 r. przyjęła na studia na Wydziale Politologii - zdecydował w piątek sąd.

Oszustwo, według jednego z byłych studentów szkoły, miałoby polegać na zatajeniu przez SWW przed osobami przyjętymi na studia negatywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA), która zaowocowała zamknięciem Wydziału Politologii w tej szkole.

Doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył w 2003 r. do prokuratury jeden z byłych studentów Wydziału Politologii SWW, Filip Gieleciński. Prokuratorzy uznali, że do przestępstwa nie doszło i odmówili wszczęcia postępowania w tej sprawie.

W 2005 r. Gieleciński zwrócił się o interwencję do Ministerstwa Sprawiedliwości. Sprawa wróciła do prokuratury, gdzie zdecydowano, że student został poszkodowany i może zaskarżyć decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania i poprosić o rozstrzygnięcie sąd.

Sąd Rejonowy Warszawa Wola zdecydował w piątek, że prokuratura podjęła słuszną decyzję, ponieważ "w ocenie prawa nie ma zasadności, aby prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie, która nie nosi znamion oszustwa".

"Jak powiedziała mi sędzia, szkoła rzeczywiście postąpiła niewłaściwie i nieprawidłowo. Zgodziła się ze mną, że działania władz uczelni były nieetyczne. Niestety z punktu widzenia polskiego prawa nie można tego nazwać oszustwem. Musiałyby zaistnieć dodatkowe warunki. W tego typu sytuacjach prawo stoi po stronie oskarżonego" - powiedział PAP Gieleciński.

W 2003 r. Gieleciński został przyjęty na Wydział Politologii SWW. Studenci tego wydziału uiścili opłatę za rok nauki z góry, jednak po miesiącu wydział został zamknięty.

Szkoła, po rozwiązaniu wydziału, zwróciła studentom dwie trzecie czesnego. Kiedy ci zażądali zwrotu reszty pieniędzy, uczelnia odmówiła, argumentując, że musi pobrać opłatę za miesiąc prowadzenia zajęć.

SWW zaproponowała byłym studentom przyjęcie bez rekrutacji na podobny wydział w innej prywatnej uczelni, dokąd mogłyby zostać przelane pieniądze wpłacone przez studentów na poczet czesnego. Tam jednak, według Gielecińskiego, studia były droższe. Ponadto studenci musieli uzupełnić różnicę o potrąconą przez SWW opłatę za miesiąc studiów.

Student skierował też do sądu sprawę z powództwa cywilnego o zwrot reszty czesnego. Toczyła się ona kilka lat i ostatecznie zakończyła się 6 marca tego roku w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, który podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, głoszący, że uczelnia nie musi oddawać Gielecińskiemu pieniędzy.

Już po wyroku sądu pierwszej instancji SWW oskarżyła z powództwa prywatnego studenta, argumentując, że przez wiele miesięcy prowadził on w mediach kampanię oczerniającą uczelnię. Szkoła domaga się 70 tys. zł zadośćuczynienia.

Jak powiedział PAP Gieleciński, po piątkowym orzeczeniu sądu zamierza domagać się swoich praw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka lub Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. O pomoc zamierza zwrócić się też do polskiego i unijnego Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. (PAP)

ula/ mskr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)