Pod hasłem "Polska agenturo - precz z rosyjskiej prokuratury!" na Dziewiczym Polu w Moskwie odbyła się w sobotę pikieta, której uczestnicy negowali odpowiedzialność NKWD za wymordowanie polskich oficerów wiosną 1940 r.
Demonstranci - w liczbie 9 osób - domagali się "jawnego, obiektywnego i wszechstronnego wyświetlenia prawdy" o tej zbrodni przez rosyjski lub międzynarodowy sąd. Ich zdaniem, mordu na polskich oficerach dokonały w 1941 r. wojska niemieckie.
Pikieta odbyła się z inicjatywy Armii Woli Narodu (AWN), bliżej nieznanej organizacji walczącej m.in. o wpisanie do rosyjskiej konstytucji kar dla prezydenta, ministrów, senatorów i deputowanych za złe rządzenie krajem.
AWN zarzuca władzom ZSRR i Rosji sfałszowanie dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej, a Głównej Prokuraturze Wojskowej FR - nierzetelne śledztwo i ukrywanie jego wyników przed opinią publiczną.
Organizator pikiety Siergiej Strygin powiedział PAP, że niewielka liczba uczestników zgromadzenia wynika z faktu, że tylko na tyle zgodziły się władze Moskwy. Akcji przyglądało się ok. 20-25 osób.
Porządku pilnowało dwóch milicjantów. W zaparkowanych w pobliżu autobusach czuwało dodatkowo kilkudziesięciu funkcjonariuszy sił specjalnych OMON.
Pikietę zorganizowano w ramach obchodów przypadającego 4 listopada nowego święta państwowego Rosji - Dnia Jedności Narodowej, upamiętniającego rocznicę uwolnienia Moskwy od polskich rządów w roku 1612 i zakończenia okresu zamętu (smuty), w jakim na przełomie XVI i XVII stulecia, po śmierci Iwana Groźnego, pogrążyła się Rosja.
W ubiegłym roku, gdy Dzień Jedności Narodowej w Rosji obchodzono po raz pierwszy, podobna manifestacja odbyła się przed Ambasadą RP w Moskwie.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ mc/