Rosja nie jest w stanie wojny z Gruzją, lecz jedynie broni mieszkańców Osetii Południowej i żołnierzy swoich sił pokojowych - oświadczył w sobotę rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin.
"Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili swoją decyzją o rozpoczęciu agresywnych działań przeciwko Osetii Południowej zdradził naród południowoosetyjski i wszystkich tych, którzy próbowali uregulować sytuację na drodze rozmów" - powiedział Karasin, którego cytuje agencja ITAR-TASS.
W podobnym duchu wypowiedział się też wiceszef sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych, gen. Anatolij Nagowicyn.
"Wszystkie pododdziały 58. Armii, przybyłe do Cchinwali, zostały tam skierowane dla udzielenia pomocy rosyjskiemu batalionowi sił pokojowych" - oznajmił Nagowicyn na konferencji prasowej w Moskwie.
Generał dodał, że rosyjskie wojska działają w Osetii Południowej w ramach operacji pokojowej z mandatu ONZ.
Jak zauważył w sobotę dziennik "Kommiersant", "rosyjskie władze postanowiły skorzystać z doświadczeń USA, które w 1999 roku zainicjowały operację sił NATO w byłej Jugosławii bez zgody ONZ, uzasadniając to etnicznymi czystkami wśród albańskiej ludności".
Moskiewski dziennik podkreślił, że Rosja wykorzystała fakt, iż Rada Bezpieczeństwa ONZ w piątek nie zdołała podjąć żadnej decyzji w sprawie Osetii Południowej. "Gdy ONZ faktycznie dowiodła swojej bezsilności, Moskwa miała rozwiązane ręce, by uregulować konflikt według swojego uznania" - wskazał "Kommiersant".
Jerzy Malczyk(PAP)
mal/ kar/
