W 14. rocznicę upadku rządu Jana Olszewskiego Ruch Patriotyczny uznał za konieczne przyjęcie przez Sejm ustawy dekomunizacyjnej, która "zakaże przedstawicielom aparatu komunistycznego sprawowania funkcji w administracji państwowej, w mediach i wymiarze sprawiedliwości oraz kierowanie spółkami skarbu państwa".
4 czerwca 1992 r. Antoni Macierewicz, ówczesny szef MSW - wykonując uchwałę lustracyjną Sejmu z końca maja - dostarczył Sejmowi i innym najważniejszym instytucjom listę 64 osób, co do których w archiwach służb specjalnych PRL istniały zapisy o ich współpracy z SB. Były tam m.in. nazwiska ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego, szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego.
Jeszcze tego samego dnia Sejm - na wniosek Wałęsy, po dramatycznym nocnym posiedzeniu - odwołał rząd Jana Olszewskiego. Nowym premierem został lider PSL Waldemar Pawlak, któremu jednak nie powiodła się misja tworzenia rządu, i którego w lipcu zastąpiła Hanna Suchocka z Unii Demokratycznej.
W oświadczeniu przedstawionym podczas niedzielnej konferencji prasowej przez lidera Ruchu Patriotycznego Antoniego Macierewicza podkreślono, że pomimo upływu 14 lat od obalenia rządu Olszewskiego, "który rozpoczął lustrację i dekomunizację, kwestie te wciąż są nierozwiązane i wciąż grożą wybuchem silnego kryzysu politycznego".
Oprócz przyjęcia przez Sejm ustawy dekomunizacyjnej liderzy Ruchu domagają się postawienia przed sądem i ukarania winnych zbrodni komunistycznych, zwrócenia Polakom zagrabionej własności zarówno w latach komunizmu jak i w ciągu ubiegłego 17-lecia.
"Wymaga to przede wszystkim wprowadzenia ustawy o powszechnym uwłaszczeniu i ustawy o reprywatyzacji dla obywateli polskich" - zaznaczył Macierewicz. Zwrócił również uwagę na konieczność "przywrócenia prawdy w szkole".
"Aby to się dokonało nie wystarczy zmienić podręczniki i programy szkolne. Konieczny jest całościowy program działania państwa na rzecz odbudowy wiedzy o polskiej przeszłości" - podkreślił.
Uczestnicząca w konferencji Anna Walentynowicz przedstawiła oświadczenie podpisane także przez Joannę Dudę-Gwiazdę, Andrzeja Gwiazdę, Antoniego Macierewicza i Krzysztofa Wyszkowskiego.
"Uważamy, że akta osób, które odegrały znaczącą rolą w najnowszej historii Polski, muszą być powszechnie dostępne. Prawo dostępu do akt i prawo do ich publikowania zgodnie z ustawą o IPN uważamy za fundament przywracania prawdy o historii Polski" - czytamy w oświadczeniu.
Znalazły się w nim również słowa wdzięczności dla polskiego Kościoła i jego kapłanów za "wielką, dziejową misję przeprowadzenia narodu przez czas komunizmu".
"Źle się stało, że natychmiast po pielgrzymce Benedykta XVI, która ukazała wielkość wiary Polaków, media starały się skupić uwagę na uwikłanie księży we współpracę z SB. Powstaje fałszywe wrażenie, że to ludzie Kościoła byli najbardziej związani z SB" - głosi oświadczenie.
"Prawda jest inna. Kościół polski przez cały okres sowieckiej okupacji był ostoją demokratycznych i niepodległościowych dążeń, a księża ginęli za Wiarę i Ojczyznę. Margines złamanych i uwikłanych nie może zmienić tego obrazu" - podkreślono.
"Ale błędem jest ukrywanie prawdy na ten temat. Tylko bowiem prawda pozwoli na ukazanie rzeczywistej wielkości Kościoła, Duchowieństwa i Narodu. Dotyczy to zarówno Kościoła, jak i wszystkich innych grup społecznych i spraw naszej Ojczyzny" - czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem Walentynowicz, agenci SB byli nie tylko w Kościele, ale przede wszystkim w elitach rządzących i wśród polityków. "Lustracja powinna być powszechna - nie tylko w Kościele, ale w życiu państwa" - oceniła Walentynowicz. (PAP)
agz/ par/ woj/
