Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Śląskie: Amfetamina w aucie podejrzanego o udział w gangu narkotykowym

0
Podziel się:

Udział w zorganizowanej grupie
przestępczej, handel narkotykami na dużą skalę i nielegalne
posiadanie broni - takie zarzuty postawiła częstochowska
prokuratura trzem zatrzymanym mężczyznom. W aucie jednego z nich
znaleziono 3 kg amfetaminy i amunicję - poinformował w piątek PAP
rzecznik częstochowskiej prokuratury, Romuald Basiński.

Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel narkotykami na dużą skalę i nielegalne posiadanie broni - takie zarzuty postawiła częstochowska prokuratura trzem zatrzymanym mężczyznom. W aucie jednego z nich znaleziono 3 kg amfetaminy i amunicję - poinformował w piątek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury, Romuald Basiński.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie razem z Centralnym Biurem Śledczym prowadzi śledztwo dotyczące gangu handlującego na dużą skalę narkotykami. Adam W., Michał F. i Mariusz W. to pierwsi zatrzymani w tej sprawie. Do sądu trafiły wnioski o ich aresztowanie.

Adama W. zatrzymano w środę wieczorem pod jednym z hipermarketów w Poczesnej pod Częstochową. Policja otoczyła jego auto, w którym - jak się okazało - poza samym podejrzanym była jego żona i 8- letnia córka.

Jak informowała policja, dziewczynka została raniona odłamkami szyby. Policjanci tłumaczyli, że auto, którym poruszał się podejrzany, miało przyciemniane szyby. Matka dziewczynki złożyła doniesienie na akcję policji. Jej okoliczności zbada jedna z prokuratur.

"Zachowanie policjantów w tej sytuacji było adekwatne do okoliczności, o ile nie wręcz powściągliwe" - uważa Basiński. Jak podkreślił, policjanci nie użyli broni palnej, ale "innych środków technicznych". Nie chciał powiedzieć jakich.

Basiński wyraził ubolewanie, że w całej sytuacji została poszkodowana dziewczynka. Jak zaznaczył, policjanci nie wiedzieli, że w samochodzie - w którym później znaleziono amfetaminę i amunicję - jest dziecko.

Całe zdarzenie sfotografował częstochowski fotoreporter Maciej Kuroń, współpracownik "Gazety Wyborczej" i PAP. Po akcji na polecenie policjantów pojechał do komendy, gdzie przesłuchano go w charakterze świadka. Na ich polecenie wydał też karty pamięci z aparatu. W piątek mu je zwrócono. "Nie wiem, czy ktoś skopiował karty pamięci. Obiecano, że jeśli do tego dojdzie, to tylko w mojej obecności" - powiedział Kuroń.

Prokuratura uważa, że fotoreporter mógł mieć przeciek o planowanej policyjnej akcji i zamierza to zbadać. "Wydaje się rzeczą wątpliwą, aby to był czysty przypadek" - uważa Basiński.

"Nie miałem żadnego przecieku. To był czysty przypadek. Przejechałem do hipermarketu na zakupy" - podkreśla Kuroń. (PAP)

kon/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)