Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Smolar o wyborach we Francji: nie wiadomo kto wygra II turę

0
Podziel się:

Ogromna frekwencja, marny wynik lidera
skrajnej prawicy Jean-Marie Le Pena i niepewność co do wyniku II
tury wyborów - to główne wnioski płynące z zakończonej w niedzielę
wieczorem I tury francuskich wyborów prezydenckich - uważa
politolog Aleksander Smolar.

Ogromna frekwencja, marny wynik lidera skrajnej prawicy Jean-Marie Le Pena i niepewność co do wyniku II tury wyborów - to główne wnioski płynące z zakończonej w niedzielę wieczorem I tury francuskich wyborów prezydenckich - uważa politolog Aleksander Smolar.

Jak poinformowała francuska komisja wyborcza tuż po zakończeniu głosowania, kandydat centroprawicy Nicolas Sarkozy zdobył najwięcej głosów osiągając 30 proc. poparcia. Na drugim miejscu znalazła się przedstawicielka lewicy Segolene Royal, która uzyskała 25,2 proc. głosów.

Trzecie miejsce uzyskał centrysta Francois Bayrou, osiągając od 17,9 do 18,8 proc. poparcia, a czwarte - przywódca skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen z 10,6-12 proc. głosów.

Sarkozy i Royal spotkają się więc w drugiej turze głosowania, przewidzianej na 6 maja.

O godzinie 17.00 frekwencja w niedzielnych wyborach prezydenckich we Francji przekroczyła 70 proc.

Według Smolara, wyniki I tury są potwierdzeniem zasadniczej tendencji, lecz - dodał - "co zaskakuje, to bardzo niski, marny wynik Le Pena".

Jak mówił politolog, widać wyraźnie, że głos protestu "poszedł w kierunku" kandydata centrum - Francois Bayrou, którego kampania była zorganizowana wokół hasła, że trzeba skończyć z systemem, w którym walki prowadzone są między prawicą a lewicą.

Smolar zwraca też uwagę na wysoką frekwencję wyborczą. "Wysoka frekwencja była przewidywana, jednak nie sądzono, że aż tylu Francuzów pójdzie do urn. Takiej mobilizacji nie było we Francji od 25 lat" - zaznaczył.

Smolar zauważył, że w niedzielnych wyborach nastąpiło skoncentrowanie głosów na dwóch głównych kandydatach: Nicolasie Sarkozym i Segolene Royal.

"Bardzo skuteczne okazało się hasło: +głosuj pożytecznie+, czyli na tych, którzy mogą wygrać. Francuzi przestraszyli się powtórzenia sytuacji z wyborów 2002 r. kiedy to m.in. wskutek obrzydzenia do głównych kandydatów, czy poczucia beztroski, 40 proc. głosów poszło na skrajne partie lewicy i prawicy, wobec czego Le Pen dostał się do II tury" - przypomniał.

Zdaniem Smolara, wyniki I tury nie przesądzają o tym, kto ostatecznie zostanie prezydentem Francji.

"Trudno jest ocenić, kto wygra wybory, choć Sarkozy wyprzedza Royal. Jest wiele czynników niepewności m.in. to, jak zachowa się Bayrou" - uważa.

"Jest mało prawdopodobne, by wezwał do głosowania na kandydatkę lewicy, na pewno zaś nie wezwie do głosowania na kandydata prawicy, bo cała jego kampania była prowadzona przeciwko Sarkozy'emu. Może on jednak zachęcić swoich zwolenników by dokonali radykalnych zmian, czym zasugeruje poparcie dla Royal" - podkreślił.

Jak dodał Smolar, nie wiadomo również jak zachowa się Le Pen przed II turą. Wskazał, iż istnieje jeszcze jeden element niepewności: o ile w pierwszej turze nie było żadnych debat między kandydatami, o tyle przed drugą taka debata się odbędzie. "Może ona mieć decydujący charakter i ostatecznie wpłynąć na wolę wyborców" - ocenił politolog. (PAP)

drag/ par/

wybory
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)