Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: dożywocie za podpalenie żony dla odszkodowania utrzymane

0
Podziel się:

Gabriel Szumilas, który zabił własną żonę w
celu wyłudzenia od firm ubezpieczeniowych ponad pół miliona
złotych jest już ostatecznie skazany na dożywocie, z możliwością
zwolnienia po 30 latach. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasację
obrony od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi.

Gabriel Szumilas, który zabił własną żonę w celu wyłudzenia od firm ubezpieczeniowych ponad pół miliona złotych jest już ostatecznie skazany na dożywocie, z możliwością zwolnienia po 30 latach. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony od prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi.

Do zbrodni doszło w czerwcu 2004 roku. Według ustaleń sądu, Gabriel Szumilas, przedsiębiorca z Konstantynowa Łódzkiego, zwabił swoją 28-letnią żonę Elizę na leśną drogę. Tam doprowadził do zderzenia seata, który prowadziła żona, z kierowanym przez siebie polonezem. Uwięzioną w samochodzie nieprzytomną kobietę oblał łatwopalnym płynem i podpalił. W wyniku rozległych obrażeń, kobieta po trzech tygodniach zmarła w szpitalu.

Przed spowodowaniem wypadku Szumilas podrobił podpis żony na dwóch polisach ubezpieczeniowych na życie - opiewających w sumie na 580 tys. zł, a także sfałszował umowę kupna poloneza. Ustalono też, że wtajemniczył jednego z kolegów, któremu powiedział, że chce rozbić swój samochód, aby uzyskać odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej. Ten miał go zabrać z miejsca rzekomego wypadku, ale gdy zobaczył co się stało, uciekł.

Szumilas nie przyznał się nigdy do winy. W kwietniu 2006 roku karę dożywocia wymierzył mu Sąd Okręgowy w Sieradzu, a w październiku ubiegłego roku wyrok ten utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi.

Obrońca skazanego, Barbara Owczarek, w swojej kasacji argumentowała, że proces jej klienta miał charakter poszlakowy, a sąd apelacyjny wprowadził zmiany odnośnie ustaleń przebiegu szczegółów zdarzenia i w związku z tym dokonał zmian w stanie faktycznym sprawy.

"Żona była najlepszym świadkiem obrony. Mimo, że żyła jeszcze przez 20 dni po zdarzeniu i pozostawała w logicznym kontakcie, nigdy nie wskazała męża jako sprawcy" - mówiła Owczarek. Jej zdaniem duże nagłośnienie sprawy w mediach mogło wywierać wpływ na ustalenia w sprawie.

Występujący jako oskarżyciel posiłkowy ojciec ofiary, Marek Łopaciński odrzucił zastrzeżenia obrony. "To ja byłem przy córce, kiedy leżała w szpitalu po zdarzeniu i kontakt z nią był bardzo ograniczony, a jej reakcje wynikały raczej ze słyszenia znajomych głosów niż ze świadomego rozumienia pytań" - mówił łamiącym się głosem.

Argumenty oskarżyciela posiłkowego i prokuratora podzielił Sąd Najwyższy. Jak powiedział sędzia Wiesław Maciak "kasacja odnosiła się głównie do wyrywkowej oceny materiału dowodowego" natomiast - jak dodał - proces w tej sprawie "nie był poszlakowy a podstawą wyroku był całokształt ustalonych okoliczności".

"W ocenie SN sąd okręgowy prawidłowo ustalił stan faktyczny sprawy, a sąd apelacyjny właściwie odniósł się do wszystkich zastrzeżeń obrony" - dodał sędzia Maciak.(PAP)

mja/ wkr/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)