Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świętokrzyskie: Rozpoczął się proces oskarżonych o znęcanie się nad końmi

0
Podziel się:

Proces Ewy K. i obywatela brytyjskiego
Stephena D., oskarżonych o znęcanie się nad końmi rozpoczął się w
czwartek w Sądzie Rejonowym w Końskich (Świętokrzyskie) -
poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Artur
Adamiec.

Proces Ewy K. i obywatela brytyjskiego Stephena D., oskarżonych o znęcanie się nad końmi rozpoczął się w czwartek w Sądzie Rejonowym w Końskich (Świętokrzyskie) - poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Artur Adamiec.

Rzecznik powiedział PAP, że oskarżeni nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.

Następna rozprawa odbędzie się 9 listopada. Sąd zamierza przesłuchać świadków.

Według prokuratury, oskarżeni wspólnie i w porozumieniu znęcali się nad końmi hodowanymi w Kornicy koło Końskich. Ewa K. świadomie dopuściła do tego, że Stephen D. zimą trzymał konie na odkrytej przestrzeni bez zapewnienia im wody i pożywienia. W rezultacie co najmniej siedem koni padło z wycieńczenia i wygłodzenia, a jednego chorego konia oskarżony zabił osobiście podcinając mu gardło.

Prokuratura ustaliła, że oskarżeni zaczęli latem hodować konie na łąkach w Kornicy w tzw. systemie naturalnym, bezstajennym. Ich celem było wyhodowanie koni o wysokiej odporności i wytrzymałości.

W Polsce hodowla koni na otwartej przestrzeni jest dozwolona, pod warunkiem, że hodowca zapewni zwierzętom ochronę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi oraz stały dostęp do wody i żywności. Według prokuratury, Stephen D. ma inną wizję hodowli koni, zgodnie z którą zwierzę ma być całkiem niezależne od pomocy człowieka. Twierdził, że zimą konie same muszą wykopywać sobie pokarm spod śniegu.

W okresie objętym aktem oskarżenia - od stycznia do marca 2006 roku - zwierzęta chudły i traciły kondycję. Oskarżeni nie zmienili metod hodowli mimo interwencji mieszkańców pobliskiego Nałęczowa. Konie zaczęły padać z głodu; niektóre zamarzły, gdy próbowały pić wodę z rzeki.

Na początku marcu powiatowy lekarz weterynarii stwierdził, że ze stada 26 koni żyje 19, z czego część w stanie zagrożenia życia. Zawiadomił o sprawie prokuraturę. Po kilku dniach znaleziono konia z poderżniętym gardłem. Ustalono, że zwierzę zabił Stephen D.

W związku z zagrożeniem życia pozostałych koni, w połowie marca działacze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali je właścicielom i przetransportowali do stajni w innej miejscowości, gdzie zwierzętom zapewniono fachową opiekę weterynaryjną, żywność i wodę. Pomimo starań opiekunów i lekarzy dwa konie padły.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Dariusz Rakoczy powiedział PAP, że oskarżonym grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Dodał, że prokuratura przy żądaniu kary przed sądem może wnioskować o zastosowanie wobec oskarżonych zakazu prowadzenia działalności gospodarczej w postaci hodowli koni.

Według informacji podawanych przez media, Stephen D. już wcześniej zajmował się hodowlą koni w różnych miejscach w Polsce.(PAP)

agn/ jer/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)