Przeciw nieprawidłowościom w szczecińskim sądownictwie protestuje przed gmachem tamtejszego sądu okręgowego dwanaście osób, w tym osiem kobiet. Protestujący prowadzą od kilku dni głodówkę. Śpią na leżakach lub w samochodach.
Domagają się interwencji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, któremu zamierzają przekazać dokumenty mające potwierdzać istnienie tych nieprawidłowości. Żądają też, by szef resortu powołał prokuratora, który miałby się tą sprawą zająć.
Główne nieprawidłowości to według protestujących: przewlekłość postępowań oraz bezkarność sędziów i m.in. komorników, którzy często - jak twierdzą protestujący - mają na swym koncie popełnione przestępstwa i nie są za te czyny pociągani do odpowiedzialności karnej. Innym problemem ma być rzekomo bezprawne delegowanie sędziów rejonowych do orzekania w sprawach rozpatrywanych przez sąd okręgowy.
Jak wyjaśnił jednak PAP rzecznik szczecińskiego sądu apelacyjnego Janusz Jaromin, delegowanie takie jest zgodne z prawem, ale prezes sądu musi zasięgnąć wcześniej opinii kolegium sądowego, w przeciwnym przypadku wyrok można zaskarżyć. Rzecznik nie ukrywał, że zdarzają się sytuacje, iż takiej procedury się nie przestrzega.
Według jednej z protestujących Julii Jarosz, pokrzywdzonych przez tutejsze sądy "w samym Szczecinie jest ok. 4,5 tysięcy". "Te osoby przychodzą do nas, do Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców i opowiadają nam o swoich sprawach" - powiedziała w piątek PAP Jarosz.
Wszyscy uczestnicy głodówki mają w sądach sprawy lokatorskie, komornicze, niektórzy karne. "Na własnej skórze doświadczyliśmy tych nieprawidłowości" - mówi Jarosz.
Do tej pory - jak twierdzą uczestnicy protestu - nikt z przedstawicieli sądu z nimi nie rozmawiał. (PAP)
mgm/ epr/ pz/ jra/
