Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Warszawa: Pracownicy zakładu opiekuńczo-leczniczego oskarżeni m.in o wyłudzenia

0
Podziel się:

Do Sądu Rejonowego dla Warszawy Praga-Północ
trafi akt oskarżenia przeciwko byłej dyrektor i ośmiu pracownikom
zakładu opiekuńczo-leczniczego w Białołęce. Postawiono im w sumie
58 zarzutów - odpowiedzą m.in. za przekroczenie uprawnień,
wyłudzanie pieniędzy od podopiecznych i fałszowanie dokumentacji
lekarskiej.

Do Sądu Rejonowego dla Warszawy Praga-Północ trafi akt oskarżenia przeciwko byłej dyrektor i ośmiu pracownikom zakładu opiekuńczo-leczniczego w Białołęce. Postawiono im w sumie 58 zarzutów - odpowiedzą m.in. za przekroczenie uprawnień, wyłudzanie pieniędzy od podopiecznych i fałszowanie dokumentacji lekarskiej.

Jak poinformowała PAP w środę rzeczniczka praskiej prokuratury okręgowej Renata Mazur z ustaleń prokuratorów wynika, że proceder trwał od 1999 r. do listopada 2006. Poszkodowanych zostało co najmniej kilkanaście osób - pensjonariuszy zakładu.

"Byłej dyrektor placówki Henryce M. postawiono 31 zarzutów m.in. dotyczących przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków, fałszowania dokumentacji lekarskiej i przywłaszczenia depozytów pensjonariuszy" - powiedziała Mazur.

Jak dodała wśród oskarżonych jest też syn b. kierowniczki, Jarosław M. - on odpowie, za wyłudzenie pieniędzy, fałszowanie dokumentów i zainstalowania nielegalnego oprogramowania komputerowego w zakładzie. Pozostałe osoby to kasjerka, lekarze i pielęgniarki, którzy pracowali w placówce.

Prokuratorzy ustalili m.in., że oskarżeni wyłudzali pieniądze z depozytów pacjentów. Polegało to na tym, że do ich wniosków o drobniejsze kwoty dopisywano dodatkowe cyfry - np. 100 zł przekształcano w 1100.

"Kwotę o którą wnioskował pensjonariusz przekazywano mu, resztę przywłaszczano. W trakcie śledztwa udowodniono, że jeden z pacjentów stracił w ten sposób prawie 45 tys. zł" - podkreśliła Mazur.

Wyjaśniła, że część zarzutów dotyczy też sprawy pacjenta, który miał przed swoją śmiercią w tzw. ustnym testamencie przekazać placówce mieszkanie. Lekarze i pielęgniarki z zakładu twierdzili, że był w pełni świadomy mimo, iż wcześniej był w stanie otępienia. Tymczasem z ustaleń śledczych wynikało, że jego stan nie poprawił się.

"Henryka M. i jej syn nie przyznają się do winy. Grozi im do ośmiu lat więzienia. Pozostałym grozi do pięciu lat więzienia, część z nich złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze" - dodała Mazur.

Wyjaśniła też, że część materiałów dotyczących innych pacjentów, a także innych spraw - m.in. związanych z narażeniem pensjonariuszy na niebezpieczeństwo utraty zdrowia - zostało wyłączonych do odrębnego rozpatrzenia.

Była kierowniczka i jej syn przebywają w areszcie, pozostali oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. (PAP)

pru/ pz/ 16:02 07/07/11

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)