Około 34 procent wyniosła do godz. 19 frekwencja w pierwszym dniu wyborów samorządowych w części Włoch. Do udziału w dwudniowym głosowaniu uprawnionych jest prawie 13 mln obywateli, czyli prawie jedna czwarta całego elektoratu we Włoszech.
Lokale wyborcze otwarte będą do godz. 22, a w poniedziałek do godz. 15. Głosowanie trwa w 9 prowincjach i 1177 gminach. Wybieranych jest 1315 burmistrzów.
Za najważniejszy uważa się polityczny pojedynek w rządzonym od lat przez centroprawicę Mediolanie i pogrążonym w kolejnym kryzysie śmieciowym Neapolu, gdzie rządzi centrolewica. W obu tych miastach nazwisko premiera Silvio Berlusconiego znajduje się na pierwszym miejscu list kandydatów na radnych. To celowy zabieg szefa rządu, który wybory samorządowe traktuje jako plebiscyt swojej popularności. Sprawdzian ten odbywa się w wyjątkowym dla niego momencie, gdy przed mediolańskim sądem toczą się jednocześnie cztery jego procesy.
Centroprawicowa koalicja Berlusconiego pewna jest zwycięstwa. "Jest nie do pomyślenia, aby Mediolan nie był rządzony przez nas" - powiedział po oddaniu głosu premier Berlusconi, który całą swą energię poświęcił w ostatnich tygodniach, by udzielić poparcia ubiegającej się o reelekcję burmistrz tego miasta Letizii Moratti.
"Liczymy na zwycięstwo w pierwszej turze" - oświadczył przewodniczący władz regionu Lombardia Roberto Formigoni z partii szefa rządu, Lud Wolności.
"Wygramy za pierwszym razem" - stwierdził lider koalicyjnej Ligi Północnej Umberto Bossi.
Największa siła centrolewicowej opozycji, Partia Demokratyczna, ma nadzieję na spektakularne zwycięstwo jej kandydata na burmistrza Mediolanu, Giuliano Pisapii, a także utrzymanie władzy w Turynie i Neapolu, gdzie ustępujących burmistrzów z tej strony politycznej zastąpią nowi przedstawiciele PD.
Na razie nie potwierdziły się prognozy znacznego spadku frekwencji w tych wyborach, a dane o udziale w nich zbliżone są do poprzedniego głosowania w 2006 roku.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ kar/
