Szef belgijskiego rządu Guy Verhofstadt przedstawił swoją propozycję podczas wizyty w Warszawie. Chce, by nowy organizm polityczny miał wspólny rząd i prezydenta. Państwo, by nie drażnić przeciwników Ameryki, mogłoby się też nazywać Republiką Europejską.
Manifest dotyczący przyszłości kontynentu, znany w Europie od paru miesięcy, Verhofstadt zaprezentował dziś w wersji książkowej po polsku i białorusku.
Pytany, jak na tę ideę zareagowali Lech i Jarosław Kaczyńscy, odpowiedział unikiem, że nie ma wystarczającego wykształcenia, by znać się na wyższej matematyce. W ten sposób nawiązał do forsowanych przez Polskę skomplikowanych, matematycznych systemów głosowania w Radzie Europejskiej.
Belgijski premier powiedział: "Stoimy przed najważniejszym problemem, ważniejszym niż roztrząsanie, jak tu zmienić trochę w tę, czy tamtą stronę sposób głosowania w Radzie. Sprezentowałem więc moją książkę prezydentowi oraz premierowi i on mi powiedział, że powinien ją przeczytać. To samo w sobie jest ważne, bo politycy nie mają czasu czytać książek. W związku z tym przygotowujemy streszczenie".
Guy Verhofstadt jest przekonany, że Unia nie stoi przed wyborem między unowocześnianiem własnych struktur, a poszerzeniem. Zdaniem polityka, konieczne jest i jedno i drugie, bo Wspólnota we własnym interesie nie może zamknąć się na nowych członków.
Uważa on, że "Celem Unii Europejskiej jest ochrona pokoju, wolności, demokracji i prosperity. Cel nie zostanie osiągnięty, póki wszyscy Europejczycy nie będą mogli się cieszyć tymi wartościami. Nie wystarcza, że wewnątrz Unii wcielamy te idee. Trzeba myśleć i o sąsiadach, przede wszystkim o Białorusi. Póki Białoruś nie jest demokratyczna, nie możemy mówić o Europie jako o kontynencie demokracji".
Obecny na spotkaniu reprezentant demokratycznej, białoruskiej opozycji Aleś Lahviniec powiedział, że książka Verhofstadta przetłumaczona na białoruski jest ważna dla jego rodaków ze względu na ograniczony dostęp do wiedzy o Unii Europejskiej. Aleś Lahviniec powiedział, że idea przedstawiona w manifeście belgijskiego premiera, otwiera przed Białorusią perspektywę członkostwa w Unii.