8 milionów Węgrów wybiera swoich przedstawicieli do władz lokalnych. Po 15 dniach antyrządowych protestów na Węgrzech wybory są testem popularności dla rządzącej socjalistyczno-liberalnej koalicji.
Przed czterema laty socjaliści zwyciężyli aż w 15 z 17 okręgów. Dziś sytuacja może się odwrócić. Opozycja liczy na zwycięstwo. Wówczas największe z ugrupowań opozycyjnych - prawicowy FIDESZ Viktora Orbana będzie domagał się odejścia premiera. Ale Ferenc Gyurcsanyi, który przeprosił Węgrów za to, ze okłamywał naród, nie zamierza ustępować.
Walka fotel prezydenta stolicy toczy się między urzędującym burmistrzem Budapesztu Gaborem Demszkym i popieranym przez prawicę - Istvanem Tarloszem. Minister spraw wewnętrznych oświadczył, że nie ma potrzeby mobilizować dodatkowych sił porządkowych, ale atmosfera przed lokalami wyborczymi jest napięta. Trwa protest na Placu Kossutha. Demonstranci zamierzają wziąć udział w mszy ekumenicznej przed gmachem parlamentu.
