Bogusław Grabowski z RPP szacuje, że proponowana przez resort finansów nowelizacja budżetu zwiększy deficyt ekonomiczny 2001 roku do 3,6 proc. PKB z 2 proc. PKB w 2000 roku, co uniemożliwi poluzowanie polityki pieniężnej.
MF szacuje niedobór dochodów tegorocznego budżetu na 17,24 mld zł. Resort chce sfinansować ten ubytek wpływami ze sprzedaży papierów skarbowych w wysokości do 9 mld zł oraz cięciem wydatków na ponad 7 mld zł. MF zakłada też nieprzekazanie do otwartych funduszy emerytalnych ponad 3 mld zł dotacji. Środki te, traktowane jako oszczędności zmniejszyłyby deficyt ekonomiczny, gdyby zostały przekazane OFE.
'Biorąc pod uwagę, że według szacunków MF nominalny i realny wzrost PKB byłby znacznie niższy, niż zakładano w ustawie budżetowej, to należałoby uznać, że deficyt ekonomiczny wzrośnie w 2001 roku do 3,6 proc. PKB z 2 proc. z ubiegłym roku' - powiedział Grabowski PAP w poniedziałek.
Jego zdaniem to gwałtowne rozluźnienie polityki fiskalnej wobec 2000 roku, uniemożliwi poluzowanie polityki monetarnej.
'Nikt nie może sobie wyobrazić, że mając ponad 5 proc. deficytu w obrotach bieżących i program ograniczania inflacji, można będzie dokonywać poluzowania polityki pieniężnej przy tak szybko rosnącym deficycie finansów publicznych' - powiedział.
'Przecież zamiast ograniczenia, w tym roku może dojść do poważnego zwiększenia deficytu, a nie wiadomo co będzie w następnych latach' - dodał.
Szacunki resortu finansów zostały w ubiegły piątek przedstawione członkom rządu. Rada Ministrów prawdopodobnie we wtorek podejmie decyzję co do kształtu nowelizacji tegorocznego budżetu.
Według Grabowskiego MF przedstawiając takie szacunki chce przygotować najbardziej ostrożny wariant prognozy dochodów, w którym zakłada się najniższe możliwe tempo wzrostu.
'Prognoza 2 proc. wzrostu PKB w 2001 roku, to najniższa dostępna prognoza płynąca z rynku finansowego i niezależnych instytutów' - powiedział.
Według Grabowskiego w szacunkach MF, musiała być też przyjęta bardzo niska prognoza innych wskaźników makroekonomicznych, w tym deflatora PKB i kursu walutowego.
'Pewnie tym razem, w przeciwieństwie do początku roku Ministerstwo Finansów chciało zrobić najbardziej restrykcyjną prognozę wpływów budżetowych, po to, żeby nie było już w tym roku najmniejszego prawdopodobieństwa, że wpływy mogą być jeszcze mniejsze' - powiedział.
'Stąd przewidywane jest tak gwałtowne, tak głębokie i poważne rozluźnienie polityki fiskalnej w 2001 roku' - dodał.
W opinii Grabowskiego trudna sytuacja budżetu centralnego może też wywołać problemy w innych częściach sektora finansów publicznych.
'Mimo szacowanego wcześniej niskiego poziomu deficytów w agencjach rządowych, funduszach celowych i samorządach, ich deficyty mogą w tej sytuacji wzrosnąć. A zatem źródłem zwiększonego deficytu ekonomicznego może być nie tylko budżet centralny ale również i inne elementy sektora finansów publicznych' - powiedział.
'Gdyby ten scenariusz makroekonomiczny i ta prognoza wpływów budżetowych była bardzo realna, a nie tylko, jak to oceniam, bardzo ostrożna, to wtedy można przewidywać poważne kłopoty w finansach publicznych nie tylko w tym roku ale i w kolejnych dwóch, trzech latach' - dodał.
Według Grabowskiego, przy tak poważnych kłopotach z realizacją dochodów budżetu i dużym spowolnieniu tempa wzrostu PKB rząd i parlament powinny podejmować nie tylko doraźne kroki, ale zdobyć się na bardziej kompleksowe rozwiązania powodujące oszczędności.
'Podejściem do rozwiązania tego problemu powinno być nie tylko maksymalne cięcie wydatków budżetowych w tym roku, ale próba, także przez rozwiązanie ustawowe, uelastycznienia i obcięcia tej części wydatków, która do tej pory była uznawana za wydatki sztywne i oraz próba poszukiwania nowych źródeł dochodów' - powiedział.
'Niestety to wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, bo parlament niedawno zwiększał bardzo wydatki budżetowe w następnych latach przyjmując szereg rozwiązań ustawowych' - dodał.
