Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego.
Związkowcy próbowali przedostać się przez barierki zabezpieczające budynek. Uspokoili się, gdy policja zagroziła użyciem ciężkich armatek wodnych.
Szef "Solidarności" Śląsko-Dąbrowskiej Piotr Duda tłumaczył agresywne zachowanie, prowokacyjną -jego zdaniem- akcją policji w Jankach. Funkcjonariusze zatrzymali tam autobusy z manifestantami i, jak twierdzi Duda, wyciągali ich siłą z pojazdów i rewidowali. Policja twierdzi, że chciała odebrać związkowcom niebezpieczne narzędzia.
Janusz Śniadek, przewodniczący "Solidarności", poinformował, że przedstawiciele związku rozmawiali z szefem kancelarii premiera Markiem Wagnerem. Minister Wagner miał rozpocząć rozmowę od pouczania związkowców i krytyki rządów czterech lat rządów "Solidarności". "Uznaliśmy, że to co do nas powiedział, jest obraźliwe, aroganckie i opuściliśmy salę" - wyjaśnił szef "Solidarności".
Janusz Śniadek podkreślił, że związek oczekuje od rządu uspokojenia nastrojów wśród pracowników górnictwa, hutnictwa i innych przeżywających kryzys gałęzi przemysłu.
Według policji, w demonstracji uczestniczyło około 7 i pół tysiąca osób.