Po półtoragodzinnym wywodzie ministrowi przerwał prowadzący obrady wicemarszałek Tomasz Nałęcz, pytając na jak długo minister zaplanował wystąpienie.
Z sali obrad zaczęli wychodzić posłowie opozycji. Bogdan Pęk z LPR mówił, że minister celowo przedłuża wystąpienie, by uniemożliwić opozycji zabranie głosu podczas transmisji telewizyjnej i nazwał wypowiedź ministra "głupim austriackim gadaniem".
"To jest przekazanie bardzo obszernej informacji, która w luźny sposób się odnosi do meritum sprawy" - podkreślił poseł Pęk.
Poseł Tadeusz Jarmuziewicz z Platformy Obywatelskiej określił wystąpienie ministra mianem akademickiego wykładu.
"Bądźmy cierpliwi, może się okazać, że w bilansie energetycznym państwa jest jeszcze miejsce na chrust" - mówił poseł Jarmuziewicz.
Wicemarszałek Tomasz Nałęcz ogłosił przerwę w obradach. Konieczna była interwencja marszałka Marka Borowskiego, który podkreślił, że minister Piechota zbyt szeroko potraktował temat.
"We wszystkim trzeba mieć umiar" - zaznaczył marszałek Borowski.
Po przerwie, minister Piechota skupił sie na wyjaśnianiu posłom kwestii dotyczących kontraktów zawartych przez Polskę ze swoimi partnerami dotyczącyh dostaw gazu.
Minister informował o kontraktach jednak na tyle szczegółowo, że konieczna była kolejna interwencja Tomasza Nałęcza. Posłowie Samoobrony próbowali zmusić ministra do zakończenia wypowiedzi, wyklaskując go z ław poselskich, jednak Jacek Piechota kontynuował wypowiedź.