Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Politycy polscy są twardzi wobec Rosji w sprawach gospodarczych tylko w opozycji

0
Podziel się:
Politycy polscy są twardzi wobec Rosji w sprawach gospodarczych tylko w opozycji

Nasza klasa polityczna cierpi na interesującą przypadłość, którą powinna kiedyś zbadać nadzwyczajna komisja sejmowa z udziałem biegłych psychologów. Zauważmy bowiem, że ilekroć przedstawiciele tzw. prawicy (por. lata 2001-2005) znajdą się w opozycji, z miejsca zaczynają głośno domagać się uporządkowania współpracy gospodarczej z Rosją w sposób zabezpieczający interes narodowy i bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Wystarczy przypomnieć dramatyczne i pełne pasji wystąpienia posłów PiS po tym, jak w styczniu 2003 r. ówczesny wicepremier i minister infrastruktury Marek Pol będąc w Moskwie zgodził się na niekorzystny dla polski aneks do gazowego kontraktu jamalskiego.

PiS od samego początku sprzeciwiał się też budowie pod Bałtykiem szkodliwego dla naszej racji stanu Gazociągu Północnego. Inwestycję realizuje rosyjsko-niemieckie konsorcjum Gazprom, E.ON-Ruhrgas i BASF.

Ta podziwu godna determinacja PiS w obronie polskich interesów w stosunkach gospodarczych z Moskwą błyskawicznie zapodziała się gdzieś w pierwszych miesiącach funkcjonowania gabinetu Kazimierza Marcinkiewicza. Zupełnie jakby polityków PiS ogarnęła jakaś tajemna niemoc z chwilą, gdy przesiedli się do ław rządowych. Zaczęło się od tego, że premier zgodził się, by minister spraw zagranicznych Stefan Meller pojechał do Moskwy, gdzie zupełnie nieprzygotowany do rozmowy na temat rosyjskiego embargo na nasze mięso i produkty roślinne uznał odpowiedzialność strony polskiej za kryzys jeszcze przed gruntownym wyjaśnieniem przez odpowiednie organy sprawy pojawienia się sfałszowanych świadectw weterynaryjnych.

Z kolei w ostatnich tygodniach nikt z rządu nie znalazł czasu, by porozmawiać z przebywającym z wizytą w Warszawie mecenasem Robertem Amsterdamem, obrońcą skazanego na łagier byłego prezesa Jukosu Michała Chodorkowskiego. Ten wybitny prawnik z Toronto chciał przedstawić urzędnikom Ministerstwa Gospodarki możliwości zablokowania przez Polskę budowy Gazociągu Północnego. Mecenas Amsterdam – jak doniósł „Parkiet” twierdzi, że polskie władze mogą wykorzystać fakt, że Rosja stara się o przyjęcie do Światowej Organizacji Handlu WTO. W jego opinii, gazowy projekt narusza zasady Układu GATT. Podpisana w 1947 roku umowa jest jednym z prawnych filarów utworzonej 11 lat temu WTO. Kanadyjski prawnik wskazał też inne sposoby zablokowania rosyjsko-niemieckiej inwestycji. Chodzi o zamieszanie wokół byłego kanclerza Gerharda Schroedera i możliwy proces karny, który grozi mu w związku z przyjęciem posady szefa rady nadzorczej spółki North European Gas Pipeline Company, zajmującej się budową gazociągu. Według prawników
cytowanych przez "The Economist" - przed byłym kanclerzem stoi obowiązek udowodnienia, że nie wykorzystał stanowiska do prywatnych celów. Innymi słowy, w przypadku wszczęcia śledztwa, będzie musiał dowieść, że nie dyskutował o nowej posadzie, gdy stał jeszcze na czele niemieckiego rządu. Niemieckie prawo zabrania też wykorzystywania informacji poufnych w pracy na rzecz konsorcjum - To na niemieckim rządzie spoczywa obowiązek przeprowadzenia dochodzenia. Jednak polskie władze powinny naciskać, żeby do tego doszło, zanim ruszą dalsze prace przy rurociągu. To świetna okazja dla Polski, by projekt powrócił do punktu wyjścia – powiedział „Parkietowi” Amsterdam.

Niestety, chociaż chodzi o sprawę o fundamentalnym znaczeniu dla Polski, okazji do zapoznania się ze stanowiskiem kanadyjskiego adwokata nie wykorzystał nawet wiceminister gospodarki Piotr Naimski, który odpowiada w rządzie za bezpieczeństwo energetyczne.

Czy ostentacyjne lekceważenie okazane tak ważnej w świecie biznesu naftowego osobie ma jakiś związek z niedawnym milczącym przyzwoleniem rządu Marcinkiewicza na podpisanie przez PKN Orlen kontrowersyjnej umowy na zakup do końca przyszłego roku kosztem 1 mld USD 2,7 mln ton ropy ze złóż odebranych siłą Jukosowi i zawłaszczonych prawem kaduka przez Rosneft (ta ostatnia spółka jest związana kapitałowo z kontrolowanym przez Kreml Gazpromem)? Czyżby rząd polski jako znaczący akcjonariusz Orlenu zbagatelizował konsekwencje prawne, jakimi akcjonariusze ograbionego Jukosu grożą nabywcom paserskiej ropy, i uznał, że gra warta jest świeczki, a raczej baryłki? Wygląda na to, że gabinet Marcinkiewicza nie lęka się widma procesów z Jukosem przed zagranicznymi trybunałami, natomiast jak diabeł święconej wody boi się przejąć inicjatywę na płaszczyźnie prawnej w sporze z Niemcami i Rosją o Gazociąg Północny.
Łatwo było wymachiwać szabelką Berlinowi i Moskwie przed nosem jako partia opozycyjna, znacznie trudniej jest wykazać się żelazną konsekwencją na arenie międzynarodowej po zdobyciu władzy w kraju. Szyderczy komentarz do tej historii dopisała postawa obecnej opozycji. Ostre słowa krytyki pod adresem rządu za „nieskorzystanie z pomocy osoby (Roberta Amsterdama – przyp. JJ), która obraca się w międzynarodowych sferach ekonomiczno-prawnych i deklaruje pomoc”, popłynęły ze strony Jacka Piechoty. Poseł SLD był ministrem gospodarki w gabinetach Leszka Millera i Marka Belki. Szkoda, że wtedy tak twardo nie upominał się o polskie interesy w stosunkach z Rosją. Zwłaszcza, gdy jego kolega z Rady Ministrów Marek Pol godził się na wspomniany wyżej katastrofalny dla nas aneks do kontraktu jamalskiego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)