Prezydent George Bush ostro potępił zamachy terrorystyczne dokonane minionej nocy w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie. Bush zapowiedział schwytanie i ukaranie ich sprawców.
W zamachach zginęło - według amerykańskiego Departamentu Stanu - ponad 90 osób, w tym od 10 do 12 obywateli amerykańskich.
Amerykański prezydent, który przebywa w Indianapolis promując swój program gospodarczy, nazwał zamachy bezwzględną zbrodnią. Według niego, dowodzą one, że wojna z terroryzmem wciąż trwa. "Te podłe czyny zostały popełnione przez morderców, których jedyną wiarą jest nienawiść. Stany Zjednoczone znajdą tych zbrodniarzy i przekonają się oni, czym jest amerykański wymiar sprawiedliwości" - powiedział George Bush.
Przedstawiciele amerykańskich władz podejrzewają, że ataki w stolicy Arabii Saudyjskiej przeprowadziła organizacja założona przez Osamę bin Ladena Al-Kaida. Do Rijadu udała się już kilkunastoosobowa grupa agentów FBI, którzy wraz z Saudyjczykami mają prowadzić śledztwo w sprawie zamachów.