Autorytet i wiarygodność Akademii są ostatnio podważane. Profesor literatury skandynawskiej Knut Ahnlund, wieloletni członek Akademii, napisał w opiniotwórczym dzienniku "Svenska Dagbladet", że "Nobel literacki 2004 dla Elfriede Jelinek na pewien czas zrujnował wartość tego wyróżnienia. Jelinek na nagrodę nie zasłużyła". W pełnym goryczy i oskarżeń artykule Ahnlund informuje, że opuszcza Akademię. Z rocznym opóźnieniem Ahnlund poddaje miażdżącej krytyce decyzję swoich kolegów, którzy najbardziej liczącą się na świecie nagrodę literacką przyznali autorce książek - według niego - "pasożytniczych", ubogich w myśli i idee, "pozbawionych śladu artystycznej konstrukcji" i stanowiących w dodatku mieszankę pornografii i przemocy.
Krzesło Ahnlunda nie jest jedynym pustym pośród 18 krzeseł należących do członków Akademii. Od 1989 roku w jej pracach nie bierze też udziału dwoje wybitnych szwedzkich pisarzy - Kerstin Ekman i Lars Gyllensten. Zdecydowali się odejść na znak protestu przeciw brakowi reakcji Akademii w tak zwanej sprawie Rushdiego, kiedy to ajatollah Chomeini wydał fatwę na autora "Szatańskich wersetów". Ekman i Gyllensten nie mogli wybaczyć pozostałym członkom Akademii, że oficjalnie nie potępili tego wydarzenia.
"Gazeta Wyborcza"/dabr