Celnicy odkryli, że na taśmę produkcyjną firmy Abramczyk wjeżdżają pięciokilogramowe kostki błękitka, które do sklepów trafiają jako mniejsze mrożone kostki mintaja. Okazuje się, że firma mogła korzystać z ulg celnych, bo za ryby sprowadzane do przetworzenia na inne produkty nie płaci się cła.
W "Gazecie" czytamy, że firma Abramczyk sprowadziła z Chin 40 ton błękitka. Według właściciela firmy zakupiony błękitek został sprzedany za granicę. Tymczasem zmieniając go w mintaja, na każdym kilogramie spółka mogła zarobić 1,50 zł. "Mamy podstawy sądzić, że oszukiwała klientów i urząd skarbowy" - zdradzają celnicy. Policjanci będą teraz w sklepach szukać mintaja, a później badać, czy to nie jest błękitek. Błękitka jako takiego sprzedać jest trudno. W ofercie sklepów rybnych i restauracji próżno szukać takiej ryby, w jej mięsie są bowiem cysty - czytamy w "Gazecie".
Gazeta Wyborcza/jędras/skw.