"Rzeczpospolita" przypomina, że chodzi o farmerów z Unii, którzy zdecydowali się lub zdecydują przeprowadzić do naszego kraju, wydzierżawić ziemię i samemu ją uprawiać. Unia zgodziła się, by mogli kupować ziemię po odpowiednio długiej dzierżawie - 3 lub 7 lat, zależnie od regionu. Kością niezgody było to, od kiedy ma się liczyć owa dzierżawa. Rząd do tej pory oficjalnie obstawał, by była liczona od naszego wejścia do UE, bez względu na to, kiedy unijny rolnik naprawdę ją rozpocznie. Unia domagała się, aby do wspomnianych 3 lub 7 lat zaliczyć unijnym farmerom również dzierżawę sprzed członkostwa naszego kraju w UE.
Według informacji "Rzeczpospolitej", rząd i Unia spotkają się pośrodku. Rząd proponuje, aby ustalić datę graniczną - wszyscy farmerzy z UE, którzy wcześniej podpiszą umowy dzierżawy, będą mogli sobie ten okres zaliczyć do okresu wymaganego do kupna ziemi. Ci, którzy nie zdążą - będą mogli liczyć dzierżawę dopiero od daty naszego wejścia do UE. Takie stanowisko - według informacji dziennika - zostało nieoficjalnie przedstawione Verheugenowi.
Guenter Verheugen przyjeżdża do Polski jutro. Ma się spotkać z premierem Millerem i wicepremierem Jarosławem Kalinowskim. Jeśli unijny komisarz przywiezie zgodę państw członkowskich, wówczas rząd będzie mógł oficjalnie ogłosić swoją decyzję. Przedstawienie stanowiska bez nieoficjalnych konsultacji mogłoby spowodować kolejny konflikt z państwami UE.
Czy Verheugenowi się uda? Zdaniem rozmówców "Rzeczpospolitej" - tak.
Więcej na ten temat - w artykule "Rzeczpospolitej", pod tytułem "Verheugen nam pomoże".
iar/rzeczpospolita/dj
