"Nie wierzę, że pozostali kandydaci tego nie rozumieją. Oni po prostu nie wierzą, że mogą wygrać w uczciwej rywalizacji" - stwierdza Wiesław S. Dębski.
Naczelny "Trybuny" pisze, że nie dziwi fakt, iż Miodowicz nie chce debaty z Nałęczem.
" Po co ma odpowiadać na trudne pytania? Jeszcze szeroka publiczność przekonałaby się, że cała intryga jest naprawdę grubymi nićmi szyta. Albo że pułkownik służb specjalnych nie zna się na swojej robocie. Zamiast więc stanąć twarzą w twarz z adwersarzem woli nadal rzucać oskarżenia i insynuacje oparte na fałszywkach" - zauważa Wiesław S. Dębski.
iar/Trybuna/przym/dj