"Życie Warszawy" zastanawia się czy ursynowscy radni potrzebowali wyjechać na trzy dni na Mazury, by tam w hotelu szkolić się jak pozyskiwać fundusze pomocowe Unii Europejskiej.
Wątpliwości takich nie ma przewodniczący ursynowskiej rady Wojciech Matyjasia, który dziennikarzom warszawskiej gazety wyjaśnia, że "jeżeli raz w roku radni gdzieś wyjadą, to nic złego się nie stanie". Dodaje, że i tak ograniczył liczbę uczestników szkolenia. Rzeczywiście. Z ponad czterdziestoosobowej rady na szkolenie wyjechało dwanaście osób.
Wyjazd ursynowskich włodarzy to nie ewenement - pisze "Życie Warszawy". Jeżdżą wszyscy warszawscy samorządowcy: wilanowscy radni uchwalali kiedyś budżet w Bystrej, włodarze Białołęki jeździli w ciągu ostatnich dwóch lat jedenaście razy, z czego siedem razy za granicę. Niekwestionowanymi rekordzistami są jednak rządzący Targówkiem: odbyli w ciągu ostatnich kilku lat 19 podróży. Zwiedzili pół świata: Danię, Austrię, Niemcy, Ukrainę, Stany Zjednoczone, Włochy... Ale najbardziej zasłynęli z wyjazdu do Kazimierza. W tej podróży wzięła udział cała kadra kierownicza urzędu. Towarzyszyła im reporterka "Życia Warszawy", która była świadkiem suto zakrapianych imprez w miejscowym night clubie. Więcej o podróżach stołecznych samorządowców w artykule "Życia Warszawy" pod tytułem "Śladami Targówka".
"Życie Warszawy"/Piotrowska/em
Stołeczni samorządowcy lubią podróżować. Wyjeżdżają na szkolenia, targi, opracowywać ważne dokumenty. Albo uczyć się, jak współpracować z Unią Europejską.
