Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rozpędza się lokomotywa importu

0
Podziel się:

Gospodarka rozpędza się niemrawo, ale prawdziwy rozpęd uzyskuje import. Obawiam się, że rozpęd gospodarki ma charakter krótkoterminowy, zaś importu bardziej trwały i niebezpieczny.

Dane o deficycie obrotów bieżących znów namieszały w głowach analityków i ekonomistów. Niektórzy z nich, jak np. prof. Grzegorz Wójtowicz z RPP ogłosili triumfalnie klęskę dla pesymistów i początek długotrwałego wzrostu gospodarczego. A wszystko to przez 26% wzrost eksportu mierzony miesiąc do miesiąca roku poprzedniego oraz wcześniejszy stabilny 5-6% wzrost miesięcznej produkcji sprzedanej. A wzrostu bezrobocia na skutek przyrostu rejestrowanych absolwentów nie widać.

Ja jednak swoim niezmiennym tonem będę twierdzić, że dobrze wcale nie jest i długo jeszcze nie będzie. To co obserwujemy, to jedynie korekta marazmu wywołana nadludzkim wysiłkiem zwiększonych do granic wytrzymałości społecznej wydatków rządowych oraz mocno obniżanymi ostatnio stopami procentowymi i oczekiwaniami co dalszych ich obniżek.

O tym, że brak wyraźnych bodźców popytowych na rynku krajowym zmusi nasze przedsiębiorstwa do penetracji za wszelką cenę rynków zagranicznych spodziewaliśmy się od dawna. Dzięki osłabieniu złotego (zwłaszcza w stosunku do EUR) na przełomie pierwszego i drugiego półrocza tego roku, efekt ten wyraźnie się wzmocnił.

Eksport w tym roku wyraźnie rośnie. Mamy już dane za trzy kwartały 2002 roku z których wynika, ze w tym okresie eksport wzrósł o ok. 5,2% w stosunku do danych za analogiczny okres trzech kwartałów 2001 roku. Ten 26% wzrost eksportu września 2002 do września 2001, to efekt zbiegu okoliczności. Po prostu wynik eksportu tegorocznego września jest nieco zawyżony (ponad 2,87 mld USD) - realizacja transakcji z poprzedniego miesiąca), zaś eksport we wrześniu 2001 był rekordowo niski (poniżej 2,3 mld USD) - wówczas przekładano rozliczenia transakcji na później.

Myślę, że dane pod koniec roku wskażą na 7-8% wzrost eksportu. Obawiam się jednak, ze już w okolicach grudnia pojawią się pierwsze kłopoty z dalszą ekspansją eksportu. Wymienię cztery powody moich obaw:
- obecny wzrost eksportu ma charakter ekstensywny – granice potencjalnego wzrostu popytu na dobra eksportowane już się wyczerpuje;
- wzrost eksportu częściowo wynika ze zmiany relacji EUR/USD, za pół roku efekt ten zniknie, a co będzie w przypadku umocnienia się USD, przecież gospodarka amerykańska rośnie szybciej niż europejska, a tylko konflikt z Irakiem utrzymuje obecne status quo na rynku walutowym;
- sytuacja gospodarcza Niemiec, Włoch oraz niektórych pomniejszych krajów UE nie napawa optymizmem, co do naszego eksportu. A nóż, ktoś w tych krajach wpadnie na pomysł większej ochrony miejsc pracy lub w ogóle rynku;
- w ostatnim czasie, na fali wzbierającego europejskiego szaleństwa wzmacnia się także i złoty, może to podciąć skrzydła naszym eksporterom, którzy złapali właśnie drugi oddech, ale ich sytuacja finansowa jest przecież rozpaczliwa, dalsze umacnianie się złotego pod akcesję z UE może doprowadzić do załamania się eksportu w kilku branżach na skutek bankructw przedsiębiorstw.

Co innego import. Jego zmiany i nowe tendencje mają nieco inny charakter niż w przypadku eksportu. W ciągu trzech kwartałów 2002 roku import nieznacznie, bo o ok. 0,8% spadł w porównaniu z analogicznym okresem 2001 roku. Jednak porównanie samego września to wzrost o ponad 19%. Import rośnie systematyczniej niż eksport, w ostatnim okresie jego dynamika zaczyna brać górę na dynamiką eksportu. Co więcej, wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadają wyraźny wzrost importu.

Dla importu najważniejsze pozostają stopy procentowe, kurs walutowy oraz rozmiar produkcji przemysłowej ogółem. Stopy ostro spadają, co obniża cenę kredytu, a dobra importowane są głównie finansowane z importu – zarówno inwestycyjne jak i konsumpcyjne. Dlatego efekty ostatnich dwóch obniżek stóp procentowych, które jeszcze nie są odciśnięte na wynikach importu, każą spodziewać się dalszego jego wzrostu, co więcej, także wzrostu dynamiki. Kurs walutowy, na skutek bliskości akcesji europejskiej oraz wysokiego deficytu budżetowego, wywołującego popyt na zagraniczny kapitał spekulacyjny, kształtuje się coraz korzystniej. Do tego dojdzie stopniowa liberalizacja ceł. Wreszcie wysoka importochłonność krajowej produkcji powoduje przy każdorazowym ożywieniu gospodarki zwiększone zapotrzebowanie na import zaopatrzeniowy.

Spodziewam się, że pod koniec roku miesięczny import wzrośnie do ponad 4 mld USD miesięcznie, a roczna dynamika stanie się dodatnia na poziomie 3-4%. W ciągu następnego półrocza dynamika wzrostu importu przekroczy dynamikę wzrostu eksportu na trwałe. Saldo handlu zagranicznego jeszcze jest w normie (ostatni miesiąc to ok. 900 mln USD), jednak jeszcze w tym roku przekraczać będzie 1,1 mld USD.

Chcę zauważyć, że pogarszają się systematycznie inne poza towarowym salda składowe rachunku obrotów bieżących. Saldo usług po 9 miesiącach 2002 roku jest o prawie 14% gorsze niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Obecnie po trzech kwartałach jesteśmy już 835 mln USD na minusie. Jeśli ruszy program budowy autostrad, to saldo to pogorszy się znacznie bardziej, gdyż nasz potencjał budowlany jeszcze długo nie starczy na rządowe plany, a przecież w warunkach akcesji nie będziemy mogli preferować krajowych przedsiębiorstw w warunkach wolnej konkurencji.

Z saldem dochodów jest jeszcze gorzej. Transfer dochodów za granicę będzie się nasilał – to koszty inwestycji zagranicznych jakie musimy ponieść. Dywidendy i inne formy wypłat zysków będą stopniowo przybierać na sile. Wzrost deficytu wynosi po 9 miesiącach 107% (ponad 1,2 mld USD). Saldo transferów utrzymuje się na stałym poziomie a wiele się nie zmieni, gdyż UE coraz skąpiej obiecuje nowe środki a i my z trudem wykorzystujemy już zgromadzone.

Sytuację ratują obroty nie sklasyfikowane – już drugi rok z rzędu utrzymują się na wysokim poziomie. Wrzesień to kolejny miesiąc ponad 400 mln USD wpływów, średnio miesięcznie wpływa do Polski 320 mln USD z tego tytułu. Ale na ile jeszcze wschodni handlarze (obecnie głównie białoruscy) oraz szara strefa taniej turystyki dla niemieckich emerytów i rosyjskich nuworyszów będzie ratować równowagę zewnętrzną i fałszować obraz rzeczywistości? Oczywiście nie zapominajmy o rodzimych gastarbeiterach.

Podsumowując – gospodarka rozpędza się niemrawo, ale prawdziwy rozpęd uzyskuje import. Obawiam się, że rozpęd gospodarki ma charakter krótkoterminowy, zaś importu bardziej trwały i niebezpieczny. Istnieją niebezpieczne sygnały dla zakończenia dynamicznego wzrostu eksportu w ciągu 2-3 miesięcy. Jednym słowem ryzykujemy coraz więcej, zyskując całkiem niewiele.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)