"Rzeczpospolita" informuje o zamiarze rządu obniżenia o połowę ceny podręczników. Protestują wydawcy i chcą rozmów z Ministerstwem Edukacji.
Według dziennika resort edukacji zamierza wydać rozporządzenie, w którym zapisze, że ministerstwo będzie zatwierdzać dla szkół przede wszystkim książki, które są tanie.
Wydawcy alarmują , że nie można wydrukować tak tanich książek, jak chcą urzędnicy. Twierdzą , że książki mogą być tańsze, ale tylko po obniżeniu kosztów dystrybucji. Czyli między innymi po zredukowaniu marż przez księgarnie. Ale nawet wtedy uczniowie zapłaciliby za podręczniki tylko kilka procent mniej a nie o połowę mniej, jak chce ministerstwo.
Redaktor znanego wydawnictwa powiedział "Rzeczpospolitej", że wydawcy będą cięli wszelkie koszty, które mają wpływ na jakość podręcznika. Jego zdaniem uczeń dostanie do ręki podręcznik rodem z PRL.
"Skończy się na tym, iż świetne podręczniki nie dostaną rekomendacji a dostanie je każda chała, która zmieści się w cenie określonej przez ministerstwo" - mówi redaktor.
Wydawcy skarżą się , że resort edukacji nie znajduje czasu by z nimi rozmawiać. Minister obraził się, bo wydawcy, którzy przygotowali własne propozycje obniżenia cen podręczników, przekazali je dzień poźniej niż obiecali. Oficjalnie ministerstwo twierdzi, że propozycja wydawców zawiodła resort, gdyż proponowali tylko kosmetyczne zmiany.
Wiceminister edukacji Jarosław Zieliński powiedzial, że nie będzie prowadził pozorowanych rozmów z wydawcami.