Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Samoloty dla VIP-ów na przetargowym zakręcie. MON zalicza kolejną wpadkę, ale kontratakuje

174
Podziel się:

MON nie kupi tak szybko, jak obiecywał samolotów dla naszych VIP-ów. Oficjalnie z powodów proceduralnych, ale sam wiceminister Kownacki przyznaje, że również finansowych. Rozbieżność między naszą nadzieją, że 1,7 mld zł wystarczy, a ofertami: 2,66 i 3,4 mld zł, mocno zaskakuje.

Samoloty dla VIP-ów na przetargowym zakręcie. MON zalicza kolejną wpadkę, ale kontratakuje
(RAFAL OLEKSIEWICZ/REPORTER)

MON nie kupi samolotów dla naszych VIP-ów tak szybko, jak obiecywał. Oficjalnie z powodów proceduralnych, ale sam wiceminister Kownacki przyznaje, że również finansowych. Rozbieżność między naszą nadzieją, że 1,7 mld zł wystarczy, a ofertami (2,66 i 3,4 mld zł) mocno zaskakuje. - Nie możemy oszczędzać na bezpieczeństwie najważniejszych osób w Polsce. Nie dajmy się zwieść sloganom o tanim państwie. Kupowanie najtaniej, często nie ma nic wspólnego z oszczędnością - mówi WP money Grzegorz Sobczak ze "Skrzydlatej Polski".

Jak już pisaliśmy w WP money,Inspektorat Uzbrojenia MON odrzucił w czwartek obie oferty samolotów średniej wielkości do przewozu najważniejszych osób w państwie. Chciały nam ich dostarczyć Boeing i Lufthansa z czeską firmą Glomex. W obu przypadkach miały to być Boeingi 737. Dwa nowe i jeden używany.

- 1,7 mld powinno wystarczyć na zakup dwóch Boeingów 737 z dodatkowym wyposażeniem samolotu rządowego. Jednak kluczowa przy ostatecznym wyliczeniu ceny jest też obsługa posprzedażowa, czyli pakiet części zamiennych, przeglądy i remonty czy dostawy oraz obsługę symulatorów - mówi w WP money Michał Likowski, szef specjalistycznego magazynu "Raport".

Nowy dzień. Nowe postępowanie

W piątek z kolei Inspektorat Uzbrojenia uruchomił kolejne postępowanie w tej sprawie kompletnie wszystkich zaskakując. Jak wynika z komunikatu, który otrzymaliśmy z resortu, tym razem "postępowanie prowadzone jest w trybie zamówienia z wolnej ręki zgodnie z ustawą Prawo zamówień publicznych, a zaproszenie do negocjacji skierowane zostanie do firmy The Boeing Company".

"Z posiadanych przez Inspektorat Uzbrojenia informacji wynika, iż tylko firma The Boeing Company posiada prawa wyłączne do dysponowania slotami produkcyjnymi samolotów Boeing B737-800" - uzasadnia wybór procedury biuro prasowe MON. W przyszłym tygodniu mają się rozpocząć negocjacje w tej sprawie.

W ocenie naszych rozmówców najprawdopodobniej zdecydowano się na ten tryb dlatego, że do przetargu nie zgłaszał się wcześniej Airbus. Postanowiono to wykorzystać i użyć zamówienia z wolnej ręki, bo w tej kategorii pozostaje na rynku tylko Boeing.

Nieznane są jednak powody, dla których już wcześniej tak nie zrobiono. Przecież obie odrzucone w czwartek oferty również dotyczyły Boeinga. Swoją teorię ma tu Grzegorz Sobczak.

- Żyjemy w państwie demokratycznym. Ogłoszenie przetargu pokazało, że oferowany jest jeden typ samolotu. Postępowano zgodnie z tym, co rynek zaoferował. Gdyby jednak od razu tak postanowiono, mogłyby pojawić się głosy o braku transparentności w procesie wyboru samolotów - wyjaśnia.

Rzecz jednak w tym, że MON wybrał ostatecznie firmę, która policzyła sobie za zamówienie dwa razy więcej niż ministerstwo chce zapłacić. Czas pokaże, ile uda się z tego ściąć w bezpośrednich negocjacjach.

Oficjalnie chodzi o błędy proceduralne

Oficjalnie obie poprzednie oferty zostały odrzucone ze względu na błędy formalno-prawne. Jednak już na Twitterze zastępca Antoniego Macierewicza, Bartosz Kownacki dodał: "Oferty zostały odrzucone ze względu na błędy formalno-prawne i ich wartość. Rada Ministrów przeznaczyła 1,7 mld PLN".

To pokazuje, że między naszym budżetem a najtańszą propozycją jest blisko miliard zł różnicy. Skąd tak szokująca różnica w naszych oczekiwaniach i propozycjach dostawców?

- Problemem z wyceną samolotów takiego przeznaczenia, niezależnie od wielkości, jest dodatkowe wyposażenie. Może ono stanowić wielokrotność ceny samej maszyny. Cena katalogowa Boeinga 737 dla linii lotniczych to 100 mln dol., czyli licząc po obecnym kursiem 407 ml zł - wyjaśnia Grzegorz Sobczak.

Biorąc pod uwagę tę cenę powinniśmy się zmieścić przy zamówieniu trzech samolotów. Tym bardziej, że jeden miał być używany. Rzecz jednak w tym, że wspomniane dodatki mogą być bardzo drogie i nasz budżet może być zbyt skromny.

Ekspert nie podejrzewa jednak, że MON chciał tutaj jakichś przysłowiowych złotych klamek, ale zwyczajowych zabezpieczeń przed atakiem i specjalnych systemów tajnej łączności, które są standardem w przypadku maszyn dla VIP-ów.

Air Force One tylko do podziwiania

Niestety takich szczegółów zamówień się nie ujawnia. Możemy sobie np. oglądać słynny Air Force One, ale nigdy nie dowiemy się, jak jest zabezpieczony i ile to kosztowało.

Zdaniem Michała Likowskiego dopiero analiza konkretnych wymagań mogłaby pozwolić nam na stwierdzenie, że np. te ceny od dostawców wcale nie są takie kosmiczne. Wszystko dlatego, że kluczowa przy ostatecznym wyliczeniu ceny jest też obsługa.

- Cenę może też podnosić np. przygotowanie infrastruktury remontowej w Polsce. W tym przypadku ma się to prawdopodobnie odbywać w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy - mówi Likowski.

Jego zdaniem mało prawdopodobne jest, by oferenci sztucznie zawyżali cenę, by próbować coś na tym ugrać. Zapewne obie firmy chciały wygrać, skoro zgłosiły się ze swoimi ofertami. Warto jednak pamiętać o tym, że kupując samolot, do jego wyjściowej dopłacamy podczas jego eksploatacji jeszcze dwa, trzy razy tyle.

- Wszystko zależy zatem od tego, jak dużą część z tych kosztów chcemy zawrzeć w cenie kontraktu, a ile chcemy dopłacać potem. W Arabii Saudyjskiej kupuje się sprzęt wojskowy za bardzo duże pieniądze, bo oni z reguły wybierają pełen pakiet serwisowy - wyjaśnia Likowski.

Saudowie lubią wygodę. Gdy tylko coś im się psuje w samolocie czy czołgu, zapala się lampka i za chwilę mają na miejscu ekipę remontową od producenta. Tyle że ta wygoda kosztuje i dlatego płacą nawet trzykrotność tego, co inne państwa.

Nagłe przyśpieszenie jest możliwe?

W krajach z bardziej rozwiniętym przemysłem robi się to inaczej, umieszczając część kosztów tej eksploatacji i remontów w rodzimych firmach. W przypadku naszego zamówienia remonty zaplanowano w Bydgoszczy.

Dwa nowe samoloty mają trafić do Polski jeszcze w 2021 r. Trzeci, używany - tak, by mógł już w listopadzie zacząć wozić naszych VIP-ów. Żeby to wszystko było jednak możliwe, wiceminister musiałby dotrzymać słowa.

Pod koniec zeszłego roku Bartosz Kownacki informował, że to postępowanie zakończy się w I kwartale 2017 roku. Po czwartkowej decyzji wiadomo, że to już nierealne. Pytanie, czy uda się podpisać umowę do końca roku?

- Wiele zależy od determinacji MON, a w tym przypadku widać ją wyraźnie. Spodziewam się, że może się udać. Teoretycznie jest szansa, żeby to zrobić naprawdę szybko. W przypadku zamówienia Gulfstreamów udało się w kilka miesięcy - mówi Sobczak.

Rzeczywiście, o czym już pisaliśmy w WP money, MON dość sprawnie rozstrzygnął i podpisał umowę z firmą Gulfstream na dostawę dwóch małych samolotów dla VIP-ów. - Z Gulfstreamami się udało, bo kwoty były inne. - Tu jednak mam duże wątpliwości, czy uda się rozstrzygnąć przetarg do końca roku. Ta duża rozbieżność cenowa powoduje, że trzeba zmienić teraz wymagania. Może MON zdecyduje, że wszystkie mają być używane - mówi Likowski.

Większy budżet na samoloty?

W jego ocenie mało prawdopodobne jest zwiększenie tego budżetu. Raczej będziemy obserwować próby zmieszczenia się w obecnym. - Nie możemy oszczędzać na bezpieczeństwie najważniejszych osób w państwie. Nie dajmy się zwieść sloganom o tanim państwie. Kupowanie najtaniej często nie ma nic wspólnego z oszczędnością - mówi Grzegorz Sobczak.

Ekspert liczy na to, że MON jeszcze raz wnikliwie przeanalizuje warunki finansowe i w razie potrzeby zwiększy budżet tego zamówienia. - Już kilka razy boleśnie przekonaliśmy się, czym takie oszczędzanie może się skończyć. W tym przypadku politykom PiS może być łatwiej wreszcie kupić odpowiednią flotę powietrzną, bo terminy dostaw pokazują, że nowymi maszynami latać będzie kolejny rząd. Dlatego nie ma tu wizerunkowego problemu - dodaje.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(174)
Wielka Radoch...
7 lat temu
A propaganda skorumpowanej POst komuny ma sie całkiem , całlkiem ... jak to w niemieckich mediach
Wielka Nadzie...
7 lat temu
Byłoby bardzo dobrze, gdyby udało sie wynegocjować remonty i obsługę tych samolotów na terenie Polski
gutek
7 lat temu
a może z Bombardierem warto negocjować
rabarbara
7 lat temu
Po co im samoloty? PIS sam się izolował, to i latać nie ma dokąd.
mat99
7 lat temu
Boeing 300 - 800. Ciekawe, czy będzie miał chociaż fotele rozkładane, jak w Travel Sevice, czy nie, jak w Ryanair. Może zamiast kupować, po prostu latać rejsowymi z Modlina lub Balic; będzie taniej. Szkoda tylko, bagaz rejestrowany jest płatny, ale co tam; można wykupiś jeden na 2/3 osoby. Trzeba tez płacić za catering. Obawiam się, że ten model nie jest w stanie dolecieć do San Escobar.
...
Następna strona