Według przywódcy opozycji, taką możliwość rozpatrywano na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony zwołanego przez ustępującego prezydenta Leonida Kuczmę.
Wiktor Juszczenko zapowiedział na wiecu ponad 200 tysięcy swoich zwolenników w Kijowie, że "jeżeli dowie się o przygotowaniu jakiegokolwiek rozwiązania siłowego, to natychmiast zerwie negocjacje i wezwie naród na ulice, by bronił swoich praw".
Dodał, że opozycja ma sygnały o planowanej akcji rozbicia miasteczka namiotowego ustawionego kilka dni temu w centrum stolicy. Wiktor Juszczenko podkreślił, że choć wierzy w taką możliwość, wezwał milicję i wojskowych, by nie walczyły przeciwko własnemu narodowi. Zaapelował też do wielotysięcznej rzeszy swoich zwolenników, by pozostali na kijowskim Placu Niepodległości do "ostatecznego zwycięstwa".
Zapewnił, że akcje opozycji mają pokojowy charakter i nikt nie zamierza siłą zdobywać gmachów administracji państwowej, obleganych przez demonstrantów.
"Przyjdzie czas i oni sami przyniosą nam klucze" -powiedział Wiktor Juszczenko.
Tymczasem, niezależna telewizja Kanał 5 pokazała, że do stolicy przybyła grupa funkcjonariuszy oddziałów specjalnych z Krymu, która ma chronić administrację prezydenta. Opozycja sugeruje, że władze nie mają pełnego zaufania do miejscowej milicji. Coraz więcej funkcjonariuszy i wojskowych przyłącza się bowiem do demonstrantów.