Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Porada
|

Słaby początek, lepszy koniec tygodnia

0
Podziel się:

Miniony tydzień rozpoczynaliśmy w negatywnych nastrojach, wciąż mając w pamięci piątkowe dane z amerykańskiego rynku na temat wzrostu PKB, który w III kwartale wyniósł zaledwie 1,6%, powodując tym samym osłabienie dolara i wzrost EURUSD w okolice 1,27.

Dolar kontynuował osłabienie również i w poniedziałek, kiedy to poznaliśmy wyniki z rynku konsumpcyjnego na temat wydatków konsumpcyjnych oraz dochodów osobistych. W pierwszym przypadku odnotowano wzrost o 0,1%, podczas gdy spodziewano się wzrostu o 0,3%, natomiast w drugim wzrost wyniósł 0,5%, wobec oczekiwanych 0,4%. Spadek konsumpcji jednak martwić nie powinien, ponieważ w głównej mierze spowodowany został przez spadek cen paliw, co łącznie ze wzrostem dochodów społeczeństwa amerykańskiego pozwala oczekiwać, że najbliższe miesiące przyniosą ożywienie.

Spadek popytu ma też inne pozytywne następstwa, jakim jest spadek inflacji. Wskaźnik PCE (Personal Consumption Expenditures) wyłączający produkty o największej zmienności w tym paliwa, w sierpniu zanotował wzrost zaledwie o 2,4% w skali rocznej, tym samym zbliżając się do oczekiwanego przez FED poziomu 1%-2%.

Optymistycznie na temat inflacji wypowiedział się jeden z członków Rezerwy Federalnej, szef FEDu w Dallas Fisher, którego zdaniem widać wyraźny spadek presji inflacyjnej. Dodatkowo stwierdził, że gospodarka najgorszy okres ma już za sobą.

Innego zdania na temat wzrostu cen jest natomiast inny z członków Rezerwy, szef FEDu z Richmond Jeffrey Lacker, który co prawda zgadza się z Fisherem co do gospodarki, to jednak wciąż widzi wyraźne zagrożenie inflacyjne. Lacker podczas ostatniego posiedzenia FEDu były jedynym, który głosował za podwyżkami stóp procentowych.

Kurs EURUSD wzrósł do poziomu 1,2770 i pozostał na tych poziomach praktycznie przez cały wtorek i środę, pomimo kolejnej serii danych, które trudno było nazwać optymistycznymi dla amerykańskiej waluty.

We wtorek poznaliśmy wartość indeksu nastrojów konsumentów, który ukształtował się na poziomie 105,3, podczas gdy rynek spodziewał się wartości w okolicach 108. Wynik ten co prawda oznaczał poprawę w stosunku do danych z sierpnia (104), jednak jednocześnie pokazał, że ewentualna poprawa na rynku konsumpcyjnym może nie przyjść tak szybko jakby tego rynek oczekiwał.

Kolejną publikacją, która negatywnie zaskoczyła rynek był indeks Chicago PMI, badający stan koniunktury w największym amerykańskim ośrodku przemysłowym. Wyniósł 53,5, wobec oczekiwanych 58, niebezpiecznie tym samym zbliżając się do bariery 50 oddzielającej wzrost od recesji.
Jeszcze bliżej tej magicznej bariery znalazł się podobny w konstrukcji indeks ISM, badający koniunkturę dla całej gospodarki. Wyniósł 51,2, podczas gdy spodziewano się wartości w okolicach 53.

Słabe dane jednak nie skończyły się we środę. We czwartek poznaliśmy kolejną serię publikacji, potwierdzających, że koniunktura gospodarcza w Stanach pozostawia wiele do życzenia. Cotygodniowy raport na temat liczby zasiłków dla bezrobotnych wyniósł 327 000, podczas gdy spodziewano się wartości w okolicach 310 000. W przypadku tego wskaźnika za przyzwoite przyjmuje się każde wartości poniżej 300 000, a takich poza jednorazowym spadkiem w październiku (299 000) nie oglądaliśmy już od wielu miesięcy.
Nic więc dziwnego, że rynek z niepokojem oczekiwał na piątkowe wyniki na temat nowopowstałych miejsc pracy oraz wskaźnika bezrobocia.

Zanim jednak poznaliśmy dane z rynku pracy dowiedzieliśmy się jak kształtowała się wydajność pracy w III kwartale. Wskaźnik ten nie odnotował praktycznie żadnych zmian w stosunku do wyników z II kwartału, podczas gdy inwestorzy oczekiwali wzrostu w okolicach 1,1%.

Spadkowi wartości wydajności pracy niestety towarzyszył wzrost kosztów pracy, który w tym wypadku ukształtował się na poziomie 3,8%, podczas gdy rynek spodziewał się wartości w okolicach 3,4%.

Od razu zareagował rynek obligacji, gdzie rentowność dziesięciolatek wzrosła z 4,54% do poziomu 4,60%. Ogólnie jednak na podstawie powyższych danych powiedzieć można, że pomimo obaw Lackera szansę na podwyżki stóp procentowych istotnie zmalały. Rynek już coraz odważniej zaczyna zastanawiać się, kiedy nastąpią pierwsze obniżki. Czy stanie się to jeszcze w tym roku, czy dopiero na początku 2007?

Takiego problemu najwyraźniej nie ma Europejski Bank Centralny, który chociaż pozostawił we czwartek stopy na niezmienionym poziomie 3,25% to jednak zasygnalizował potrzebę dalszego zaostrzania polityki monetarnej, wyraźnie dając do zrozumienia, że już w grudniu będziemy oglądać poziom 3,5%.

Szef EBC Trichet, nie zmienił swojej opinii na temat gospodarki, po mimo wtorkowego raportu na temat inflacji cen konsumentów CPI w październiku, która kolejny miesiąc z rzędu odnotowała spadek, tym razem do poziomu 1,6% z 1,7% w sierpniu.

Wartość ta kształtuje się poniżej docelowego poziomu EBC, czyli 2%, jednak Trichet wyraźnie obawia się ponownego wzrostu inflacji, który może być spowodowany tak przez przyśpieszającą gospodarkę jak i przez możliwy wzrost cen surowców.

Po mimo tak jastrzębiej wypowiedzi europejska waluta jednak nie zyskała na wartości. Widać było wyraźnie, że niektórzy z uczestników rynku wyraźnie liczyli na podwyżkę już podczas czwartkowego posiedzenia. Kurs EURUSD osadowił się na poziomie 1,2770 i pozostał na nim przez większość część piątku.

Równie spokojnie wyglądała sytuacja na polskim rynku, gdzie kurs EURPLN poruszał się w przedziale 3,85-3,89, a wtorkowe święto istotnie ograniczyło handel praktycznie podczas całego tygodnia. Rynku nie zdołała również poruszyć decyzja Rady Polityki Pieniężnej na temat stóp procentowych, które zgodnie z oczekiwaniem pozostały na niezmienionym poziomie 4%.

Wyraźnie jednak widać, że podwyżki nadchodzą, a pytanie tylko pozostaje, kiedy. Na podstawie ostatnich wypowiedzi Balcerowicza, czy też Dariusza Filara, wnioskować można, że przynajmniej jedna może zostać dokonana już w grudniu. Wciąż jednak wśród członków Rady istnieje spora grupa osób, która woli jeszcze się wstrzymać z decyzją, przynajmniej do przyszłego roku.
W krótkim terminie ewentualne kroki zmierzające do zaostrzenia polityki monetarnej mogą pomóc złotemu, jednak ewentualny ruch w dół nie powinien być znaczący, a w dłuższym terminie inwestorzy mogą obawiać się, że nadmierny wzrost kosztów długu może niekorzystnie odbić się na gospodarce a co za tym idzie zniechęcić część z nich do inwestowania w Polsce.

Tak, wiec większa część tygodnia wyglądała stosunkowo spokojnie tak na rynku polskim jak i zagranicznym. Tak jak pisałem wcześniej kurs EURUSD zatrzymał się w okolicach 1,2770 a EURPLN 3,86.

Ożywienie przyszło dopiero w piątek po południu, kiedy to poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Inwestorzy oczekiwali, że gospodarka wygeneruje 125 000 nowych miejsc pracy, podczas gdy rzeczywista wartość wyniosła zaledwie 91 000. Na pierwszy rzut oka, więc wydawałoby się, że dane te wpasowały się w ostatni cykl słabych publikacji, jednak równoczesna rewizja wyników wrześniowych z 51 000 do 148 000 oraz sierpniowych z 188 000 do 230 000, sprawiły, że ogólny bilans pozostał na plus.

Dodatkowo trudno mówić o spowalniającej gospodarce w momencie, w którym stopa bezrobocia spada do najniższego od maja 2001 roku poziomu 4,4%. Inwestorzy będą, więc mieli poważny temat do rozmyślań na weekend, co tak naprawdę dzieje się z amerykańską gospodarką? Czy też już obserwujemy proces poprawy, czy też jest to tylko korekta przed kolejnym spowolnieniem?

Nie wiele zmieniły już późniejsze wyniki indeksu ISM dla sektora usług, który ukształtował się na poziomie 57,1 wobec oczekiwanych 54,4. Wskaźnik ten pokazał nam, że chociaż sektor wytwórczy przeżywa problemy to jednak sektor usług, który ma największy udział w produkcje krajowym brutto wciąż kształtuje się na wysokim poziomie.

Zyskała również złotówka. Oddalenie perspektywy globalnego spowolnienia gospodarczego spowodowało większe zainteresowanie inwestorów rynkami rozwijającymi się. Kurs EURPLN spadł w okolice 3,84, tym samym otwierając miejsce w kierunku dalszych spadków, gdzie kolejnym poziomem wsparcia są okolice 3,82.

Nadchodzący tydzień natomiast zapowiada się zdecydowanie spokojnie. Kalendarium publikacji makroekonomicznych jest praktycznie puste a najważniejsze pozycje, na których skupi się uwaga inwestorów to bilans handlu zagranicznego oraz inflacja cen producentów PPI w Stanach. Natomiast w Strefie Euro przyglądać będziemy się wynikom sprzedaży detalicznej.

Piątkowe zachowanie rynku sugeruje, że dobre nastroje w stosunku do amerykańskiego dolara powinny być kontynuowane, dlatego też prawdopodobna jest kontynuacja spadku kursu EURUSD, gdzie pierwszym docelowym poziomem są okolice 1,26, jednak możliwy jest spadek kursu nawet poniżej tych wartości.

W przypadku rynku złotówki spadek kursu w okolice 3,84 technicznie również wygenerował sygnał sprzedaży, gdzie kolejnym technicznym poziomem wsparcia są okolice 3,82.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
FMCM
KOMENTARZE
(0)