Europa musi odgrywać większą rolę w Iraku, gdyż "Amerykanie nie będą w stanie samodzielnie wydostać tego kraju z trudności" - oświadczył minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner.
Szef francuskiej dyplomacji dodał, że "im bardzie Irakijczycy będą domagać się interwencji ONZ, tym bardziej Francja będzie im pomagać".
Wizyta Kouchnera w Iraku jest pierwszą wizytą przedstawiciela rządu francuskiego w Bagdadzie od początku operacji wojskowej USA w Iraku w marcu 2003 roku, której władze Francji ostro się sprzeciwiały.
Kouchner zapewnił, że USA w żaden sposób nie wpływały na jego podróż do Iraku. Odpowiadając na krytyczne opinie prasy francuskiej, zarzucającej mu zbytnie zbliżenie z USA w kwestii irackiej, Kouchner zaznaczył, iż rozmawiał z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice dopiero na kilka godzin przed wizytą w Iraku, przy okazji spotkania z udziałem m.in. szefów dyplomacji Niemiec i W. Brytanii.
Kouchner powtórzył, że przybył do Bagdadu, "by wyrazić solidarność Francji z narodem irackim oraz by wysłuchać przedstawicieli wszystkich (irackich) wspólnot, bez żadnego wyjątku". Dodał, iż Francja "bardzo wyraźnie dystansuje się od polityki amerykańskiej i nie bez powodu nie była uczestnikiem interwencji amerykańskiej".
Stany Zjednoczone wyraziły zadowolenie z niespodziewanej wizyty szefa francuskiego MSZ w Bagdadzie. Zdaniem rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego Gordona Johndroe podróż francuskiego ministra "jest kolejnym przejawem rosnącej woli wspólnoty międzynarodowej, by pomagać Irakowi, żeby stał się stabilnym i bezpiecznym państwem".