Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Korea Północna wypowiedziała wojnę Południu. Konflikt ma już 60 lat

0
Podziel się:

Naloty rakietowe, ciągłe groźby ataku nuklearnego, niechęć do rozmów. Tak wygląda codzienność na Półwyspie Koreańskim. Sytuację geopolityczną regionu przekrojowo analizuje ekspert Stosunków Międzynarodowych.

Korea Północna wypowiedziała wojnę Południu. Konflikt ma już 60 lat
(PAP/EPA/KCNA)
Chociaż od wybuchu wojny koreańskiej minęło już sześćdziesiąt lat, oba państwa koreańskie ciągle nie podpisały porozumienia pokojowego. Status quo przypomina sinusoidę – okresy nadziei na normalizację błyskawicznie ustępują miejsca wrogości i prowokacjom, które oddalają szanse na pokój przybliżając widmo kolejnej krwawej, bratobójczej wojny. Wczoraj Korea Północna wypowiedziała wojnę sąsiadowi z południa.

Geneza konfliktu koreańskiego z lat 1950- 1953

Znajdujący się od 1910 roku pod panowaniem Japonii Półwysep Koreański został pod koniec drugiej wojny światowej zajęty przez kolejne siły okupacyjne. Na południu stanowiły je wojska Stanów Zjednoczonych, na północy armii sowieckiej. Zwycięskie mocarstwa planowały utworzenie jednego państwa koreańskiego. Jednak narastający pomiędzy nimi konflikt uniemożliwił wypracowanie konsensusu w tej kwestii.

Oba państwa nie uznawały się wzajemnie i równocześnie pretendowały do reprezentowania całej Korei. W 1949 roku wojska Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego wycofały się z półwyspu pozostawiając jedynie grupy wojskowych specjalistów. Komunistyczny reżim Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej rozpoczął jednak wkrótce intensywne zbrojenia, a jego przywódca Kim Ir Sen zaczął zabiegać o zgodę ZSRR na zaatakowanie południa.

Moskwa uzależniła aprobatę dla północnokoreańskiego planu od stanowiska komunistycznych Chin, które go jednak wkrótce zaakceptowały. Po uzyskaniu _ błogosławieństwa _ obu reżimów Kim Ir Sen mógł rozpocząć atak. Północnokoreański dyktator sądził, że w ciągu miesiąca jego wojska, wyposażone w nowoczesny sprzęt sowiecki, odniosą całkowite zwycięstwo. Jednak wojna trwała znacznie dłużej i miała krwawy przebieg.

Wybuch konfliktu zbrojnego

Wojna rozpoczęła się w dniu 25 czerwca 1950 roku. W obliczu agresji wojsk północnokoreańskich, prezydent Republiki Koreańskiej Li Syngman Rhee wystąpił o pomoc do Organizacji Narodów Zjednoczonych. W tym samym dniu zwołano Radę Bezpieczeństwa, w której jednak, co w tym przypadku okazało się bardzo istotne dla dalszego biegu wydarzeń, nie uczestniczył delegat ZSRR. Moskwa bowiem w tym czasie bojkotowała jej prace Rady w proteście przeciwko reprezentowaniu w niej, i w ONZ w ogóle, komunistycznych Chin przez tzw. Republikę Chińską na Tajwanie.

Nieobecność przedstawiciela Związku Sowieckiego miała więc ten pozytywny dla Południa skutek, że pozbawiła Moskwę możliwości zawetowania rezolucji Rady Bezpieczeństwa dotyczącej interwencji w Korei. Pomimo tego sowiecki przywódca przekonany był jednak, iż Waszyngton nie zdecyduje się na udzielenie militarnego wsparcia Korei Południowej. Stało się inaczej; Rada Bezpieczeństwa podjęła decyzję o udzieleniu wojskowej pomocy zaatakowanej przez północnokoreański reżim Korei Południowej.

Konsekwencje wojny na Półwyspie Koreańskim

Na mocy wspomnianego rozejmu wzdłuż 38. równoleżnika utworzono strefę demarkacyjną, rozdzielającą dwa państwa koreańskie. Do dzisiaj jest to najbardziej strzeżona granica na świecie, a oba państwa koreańskie formalnie znajdują się nadal w stanie wojny. Na północ od 38 równoleżnika trwa Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, która najpierw pod rządami Kim Ir Sena, a następnie jego syna Kim Dzong Ila stała się ona modelowym przykładem państwa totalitarnego, w którym władza jest dziedziczona przez kolejnych tyranów, a prześladowani obywatele żyją w obozach pracy przypominających obozy koncentracyjne.

Konsekwencje wojny koreańskiej:

Korea Północna groźna dla światowego pokoju

Korea Północna to państwo nieobliczalne i odizolowane od reszty świata ze względu politykę kręgów sprawujących władzę, i działania jakie podejmują. Państwo to postrzegane jest w regionie jako potencjalny agresor. Dowodem na potwierdzenie tej opinii o reżimie północnokoreańskim jest kontynuowanie przez niego programu nuklearnego i rakietowego.

Zagrożona i niepewna czuje się zwłaszcza Korea Południowa, której obszar podlega ciągłej infiltracji ze strony północnego sąsiada, który ponadto przeprowadza także operacje specjalne na terytorium innych państw, w tym zwłaszcza Japonii. Reżim z Phenianu oskarżany jest także o szkolenie terrorystów, a także wspieranie różnej proweniencji organizacji ekstremistycznych i handel narkotykami na znaczną skalę, co wszystko razem powoduje, że Półwysep Koreański nie jest już tylko groźny w skali regionalnej, ale także globalnej.

Począwszy od końca lat 60. XX wieku zaszło wiele różnych, groźnych incydentów z udziałem sił specjalnych Korei Północnej. Do tych najbardziej znanych zaliczyć można chociażby próby przeniknięcia terytorium południowego sąsiada z września 1996 roku, czerwca, lipca i grudnia 1998 roku czy z czerwca 1999 roku, kiedy to na _ krabowych ławiskach _ siły morskie Republiki Korei zatopiły dwa oraz uszkodziły trzy okręty znajdujące się na wodach terytorialnych tego państwa.

Atomowe aspiracje reżimu w Phenianie

Zamachy terrorystyczne przeprowadzone w dniu 11 września 2001 roku na terytorium Stanów Zjednoczonych stały się podstawą dla Waszyngtonu do zaliczenia Korei Północnej (obok Iranu czy Iraku) do tzw. _ osi zła _, czyli państw wspierających międzynarodowy terroryzm. W październiku 2002 roku odmówiwszy współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (MAEA) Phenian wywołał tzw. kryzys nuklearny, który miał wpływ na pogorszenie się i tak nie najlepszych stosunków z Zachodem.

Tego rodzaju retoryka Korei Północnej wydaje się być formą szantażu wobec państw zaniepokojonych jej dążeniami nuklearnymi: Stanów Zjednoczonych, Japonii oraz Korei Południowej. Co gorsza, szantaż ten choć krótkofalowo jest skuteczny i pozwala reżimowi w Phenianie osiągać doraźnie cele ekonomiczne w postaci pomocy żywnościowej czy energetycznej.

Jednakże celem strategicznym Kim Dzong Ila (i jego następcy, którym prawdopodobnie będzie jego najmłodszy syn Kim Dong Un) jest zawarcie w przyszłości umowy dwustronnej ze Stanami Zjednoczonymi gwarantującej nienaruszalność granic, suwerenności i systemu politycznego KRLD. Ważne podkreślenia jest przy tym to, że reżim w żaden sposób nie chce wiązać tego rodzaju aktu z zawarciem umowy pokojowej z sąsiadem z południa.

Kwestia zbrojeń atomowych Phenianu ma nie tylko wymiar regionalny. Stany Zjednoczone i inne demokratyczne państwa świata postrzegają jej szerszy, globalny aspekt. Jasne jest bowiem to, że nikt nie jest i nie będzie w stanie zagwarantować tego, że bankrutujący reżim północnokoreański posiadający broń masowej zagłady, w przyszłości nie odsprzeda jej na przykład grupom terrorystycznym czy innym, niestabilnym i nieprzewidywalnym państwom. Groźba wydaje się być na tyle realna, że należy podjąć właściwe działania w celu jej eliminacji.

Czy państwa koreańskie się zjednoczą?

Chcąc podjąć rozważania nad tak postawioną kwestią należy przeprowadzić choćby uproszczoną analizę porównawczą dotyczącą potencjałów obu państw.

Jak wynika z powyższego istnieje znacząca dysproporcja w poziomie życia. PKB per capita na Południu jest dziesięciokrotnie wyższe niż na Północy. Nie można więc porównać sytuacji obu Korei do sytuacji RFN i NRD sprzed 3.X.1990 roku, kiedy to w Europie powstało jedno, potężne państwo niemieckie. Jest to niemożliwe przede wszystkim z powodu wspomnianej dysproporcji ekonomicznej i gospodarczej.

Konsekwencją zjednoczenia obu Korei przy przyjęciu wariantu niemieckiego byłby bez wątpienia wielki exodus biednej ludności z Północy na obszary bogatego Południa. Wynikiem takiej sekwencji wydarzeń byłby gwałtowny wzrost bezrobocia, hiperinflacja i ogólne zaburzenie porządku społecznego na Półwyspie Koreańskim.

Jednak warunkiem realności tej opcji jest oczywiście taki rozwój sytuacji w regionie, który stworzy możliwości dla podjęcia odpowiednich w tym zakresie działań, i to z obu stron. Jednakże większym, niż ekonomiczny, problemem są atomowe aspiracje reżimu Korei Północnej, które doprowadziły już do regionalnego wyścigu zbrojeń. Brak jest jednak obecnie wiarygodnych danych dotyczących wydatków na zbrojenia ponoszonych przez północnokoreański reżim, a te oficjalnie podawane (oscylujące w granicach od 3,5 do 4,0 procent, i stanowiące około 14,5 procent) są na pewno znacznie zaniżone. Szacunkowo przyjmuje się, iż rzeczywisty budżet wojskowy może stanowić nawet do 30 procent PKB tego państwa.

Jednym ze znaczących wydarzeń, o których mówi się w kontekście sytuacji na Półwyspie Koreańskim stało się zatonięcie okrętu wojennego Korei Południowej w pobliżu granicy morskiej obu państw. Do zatonięcia korwety Cheonan doszło 26 marca o godzinie 21:45 czasu lokalnego, w odległości około 2 km na południowy zachód od małej wysepki Baengnyeong. Wielu marynarzy spośród 104 osobowej załogi korwety poniosło śmierć.

Media błyskawicznie powiązały ten incydent z prowokacyjnymi aktami ze strony reżimu północnokoreańskiego. Wydaje się to zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że do starć morskich między Seulem a Phenianem w ostatnich latach dochodziło dość często. Incydenty pomiędzy marynarkami wojennymi obu państw koreańskich miały miejsce w 1999 i 2002 roku, a także w listopadzie 2009 roku.

Wydaje się wszakże iż obecna trudna sytuacja Phenianu oraz presja ciążąca na nim powodują, że południowokoreański reżim Kim Dong Ila decydując się np. na atak torpedowy pogorszyłby w rzeczywistości swoją i tak dość trudną sytuację. Korea Północna w zdecydowanie skrytykowała także wspólne manewry wojskowe Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, grożąc m.in. użyciem broni nuklearnej oraz wzmocnieniem obrony własnych wybrzeży. Północnokoreański reżim potwierdził tym samym swoją agresywną retorykę, która jednak w większości przypadków, jak na razie, nie wydaje się mieć cech realności.

Prowokacje reżimu północnokoreańskiego nie są celem samym w sobie, lecz służą realizacji określonych celów politycznych i gospodarczych. Aktualna sytuacja w tym kraju wydaje się na tyle trudna, że jego władze nie mogą sobie pozwolić na dalsze jej pogarszanie i samoizolację, która sukcesywnie postępuje. Katastrofalna sytuacja gospodarcza Korei Północnej, fiasko negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi oraz trudności w rozmowach z sąsiadem z południa powodują, że reżim staje przed koniecznością zaangażowania się w rozmowy sześciostronne.

Władzom Chin, które patronują inicjatywie wielostronnego dialogu jest on szczególnie na rękę, ponieważ rozmowy sześciostronne stanowią w ich opinii ważny instrument stabilizacji w tym regionie. Mogą one stanowić także płaszczyznę rozgrywki przeciw innym państwom zaangażowanym w problem Półwyspu Koreańskiego.

Północ i Południe dzieli wiele: brak formalnego rozstrzygnięcia pokojowego po konflikcie z 1953 roku, dysproporcje niemal we wszystkich dziedzinach życia i gospodarki, komunistyczna ideologia na północy i demokracja na południu, w tym kwestia przestrzegania praw człowieka. Istotną przeszkodą jest jednak niechęć rządzącego reżimu na _ otwarcie się na świat _ i utrata przywilejów wynikających ze sprawowania władzy.

Przywódca Korei Północnej, schorowany Kim Dzong Il już wyznaczył swego przyszłego następcę. Został nim najmłodszy syn dyktatora Kim Dzon Un. Czy nowy _ wódz _ zmieni politykę reżimu i sprawi, że Korea Północna stanie się _ zdrowym _ członkiem społeczności międzynarodowej? Czas przyniesie odpowiedź jednak jedno wydaje się być pewne – nawet jeśli odpowiedź byłaby twierdząca, to raczej nie nastąpi to szybko.

*Tekst pochodzi z miesięcznika Stosunki Międzynarodowe: http://www.stosunki.pl/. *

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)