Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kryzys ukraiński. "Rosja może zaatakować w najbliższych dniach"

0
Podziel się:

Są gotowi do ataku, a najbliższe dwa dni mogą być najtrudniejsze w naszej historii - alarmuje Kijów.

Kryzys ukraiński. "Rosja może zaatakować w najbliższych dniach"
(PAP/EPA)

Rosja zgromadziła około 100 tys. żołnierzy wzdłuż swojej granicy z Ukrainą - oświadczył sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Parubij. To o wiele więcej, niż wynika z szacunków amerykańskiego wywiadu. Koncentracja wojsk przypomina sytuację przed wcześniejszymi inwazjami na Czeczenię i Gruzję zarówno pod względem liczby jednostek, jak i ich możliwości. Ukraina obawia się tez wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu i apeluje do Brukseli o przyspieszenie prac nad możliwością zakupów tego surowca z państw unijnych.

Aktualizacja: 17:50

_ - Prawie 100 tys. żołnierzy stacjonuje na granicy ukraińskiej. Od kilku tygodni są gotowi do uderzenia _ - powiedział Parubij w Kijowie podczas wideokonferencji z ośrodkiem analitycznym Atlantic Council, który ma siedzibę w Waszyngtonie.

Amerykański wywiad ocenia na 30 tys. żołnierzy liczebność sił zgromadzonych przez Rosję przy granicy z Ukrainą. Najbliższe dwa dni mogą być najtrudniejsze w historii niepodległej Ukrainy - oświadczył wcześniej były minister obrony i były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Jewhen Marczuk. W jego opinii Rosja może rozpocząć kolejną fazę agresji wobec jego kraju.

_ - Dla ekspertów, którzy nie wchodzą dziś do struktur rządowych, lecz dobrze orientują się w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa, jasne jest, że w najbliższych dwóch dniach Ukraina będzie przeżywała najbardziej krytyczne chwile w swojej historii _ - powiedział na konferencji prasowej.

Marczuk, którego wypowiedzi cytuje agencja UNIAN, wyjaśnił, że specjaliści są w stanie rozpoznać przygotowania do dużych operacji wojskowych. Zwrócił uwagę na koncentrację cywilnych _ turystów _ w Doniecku na wschodzie kraju, którzy przejawiają dużą _ aktywność organizacyjną _.

- _ Wszystko wskazuje na to, że na początku nie musi dojść do ataku regularnych wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy, lecz zostanie to zainicjowane tak, jak na Krymie. Mogą tego dokonać zorganizowani ludzie, którzy nie będą nosili mundurów, ale duża część z nich będzie miała broń automatyczną _ - podkreślił były minister obrony.

Korespondentka CNN w Pentagonie Barbara Starr napisała dzisiaj w swym blogu, powołując się na raport służb wywiadowczych USA, że atak Rosji na wschodnią Ukrainę wydaje się obecnie bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka dni temu.

Starr cytuje dwóch pragnących zachować anonimowość przedstawicieli wywiadu. Twierdzą oni, że nie ma pewnych informacji, jednak w ciągu ostatnich trzech, czterech dni pojawiły się _ niepokojące sygnały _ mogące świadczyć o przygotowaniach Rosji do dalszej agresji na Ukrainę.

Koncentracja wojsk rosyjskich przypomina sytuację przed wcześniejszymi inwazjami na Czeczenię i Gruzję zarówno pod względem liczby jednostek, jak i ich możliwości.

Zdaniem służb wywiadowczych USA Rosja może zdecydować się wkroczyć na wschodnią Ukrainę w celu utworzenia połączenia lądowego z zajętym już wcześniej Półwyspem Krymskim. Uważa się, że w takim wypadku rosyjskie wojska skierują się na trzy duże miasta ukraińskie: Charków, Ługańsk i Donieck. Obecnie wojska rosyjskie skoncentrowane są w Rostowie nad Donem, Kursku i Biełgorodzie oraz wokół tych miast na południowym zachodzie Rosji.

Amerykański wywiad ocenia, że liczebność sił zgromadzonych przez Rosję przy granicy z Ukrainą - ponad 30 tys. żołnierzy - znacznie przekracza liczebność wojsk potrzebnych do przeprowadzenia ćwiczeń, którymi Kreml tłumaczył ruchy swoich oddziałów. Nie ma też żadnych oznak świadczących o tym, że siły te zostaną wkrótce wycofane w głąb kraju.

Rosja zakręci kurek z gazem?

Ukraina obawia się wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu i apeluje do UE o przyspieszenie prac nad możliwością zakupów tego surowca z państw unijnych - napisał ukraiński minister ds. energetyki Jurij Prodan do unijnego komisarza Guenthera Oettingera.List Prodana opublikowano na stronie internetowej jego resortu. Minister ostrzegł, że między Ukrainą a Rosją może dojść do powtórki wojny gazowej z 2009 r., w wyniku której Rosjanie zatrzymali dostawy błękitnego paliwa do odbiorców zachodnich.

_ - Głównym instrumentem, który może zapobiec temu kryzysowi jest organizacja dostaw gazu ziemnego z terytorium UE, a zwłaszcza z Polski, Węgier i Słowacji na Ukrainę. Takie dostawy, realizowane w zgodzie z zasadami obowiązującymi w UE, można zapewnić poprzez otwarcie dostępu do sieci transportu gazu UE na przejrzystych zasadach _ - podkreślił Prodan.

Prodan podkreślił, że strona rosyjska poinformowała już, że od 1 kwietnia nie będzie udzielała Ukrainie 100-dolarowej zniżki na zakupy gazu. _ Czasu pozostało bardzo mało. Jeśli nie zdołamy rozwiązać tego problemu szybko, to można oczekiwać powtórki wojny gazowej z 2009 r. _ - czytamy.

Ukraiński minister zaproponował powołanie grupy roboczej Ukraina-UE, która miałaby przystąpić do pracy w ciągu najbliższych kilku dni, by w pierwszej kolejności umożliwić dostawy gazu ze Słowacji.

W środę unijny komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski wraz z innymi przedstawicielami UE uczestniczył w posiedzeniu ukraińskiego rządu, na którym omawiano wspólne działania na rzecz zażegnania głębokiego kryzysu, z którym walczy Ukraina.

Po posiedzeniu Lewandowski powiedział PAP, że jednym z najważniejszych ustaleń była decyzja o umożliwieniu Ukrainie nabywania gazu w ramach tak zwanych dostaw rewersowych.

_ - Uzgodniono, że nastąpi możliwość zwrotnego przepływu gazu ze Słowacji, a później z Polski i Węgier na Ukrainę i jest to pierwsze bardzo ważne ustalenie, bardzo istotne dla bezpieczeństwa. Ta decyzja zapadła dziś i mamy ją wyegzekwować _ - mówił wówczas komisarz.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)