Na ulicach Egiptu wojsko. MSZ: Nie jedźcie tam!

W Kairze, Aleksandrii, Suezie, Asuanie i Mansurze policjanci starli się się z setkami tysięcy demonstrantów domagających się odsunięcia od włądzy rządzącego Egiptem od 30 lat prezydenta Hosni Mubaraka. Policja używa gazu łzawiącego, gumowych pocisków i armatek wodnych do rozpędzenia tłumów, które ponownie wyszły na ulice po piątkowych modłach. W Kairze tysiące ludzi oblegają gmach Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Podpalono siedzibę partii rządzącej. Tłum wyparł policję z głównego placu miasta. Walki trwają mimo godziny policyjnej. Na ulicach pojawiły się czołgi.

W Suezie wściekły tłum podpalił posterunek policji i wtargnął do budynku. W Aleksandrii podpalono siedzibę gubernatora. W ciągu czterech dni protestów zginęło 8 osób, rannych jest już prawie tysiąc.

Rząd twierdzi, że kontroluje sytuację, ale na obrazach przekazywanych przez telewizje z ulic egipskich miast, wygląda to zupełnie inaczej. Demonstrancji dogają się coraz gwałtowniej ustąpienia Mubaraka, chcą pracy, wolności, likwidacji korupcji, mądrej demokracji.i sprawiedliwości.

W związku z napiętą sytuacją społeczną, w tym demonstracjami i protestami ulicznymi w głównych miastach Egiptu, Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowanie odradza udawanie się do większych ośrodków miejskich - oświadczyło dziś po południu biuro rzecznika prasowego resortu.

_ - Turystom przebywającym obecnie w dużych ośrodkach miejskich zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności, zwłaszcza w miejscach publicznych oraz unikanie ewentualnych demonstracji i tłumnych zgromadzeń _ - czytamy w komunikacie zamieszonym w po południu na stronach internetowych MSZ.